“MATKA” (5) – ks.Władysław Pachowicz (pobożność Matki, zwyczaje, o niedzieli)

II. Próba charakterystyki

7. Pobożność mojej Matki

Dwie cechy charakteru mojej Mamy chciałbym tu szczególnie podkreślić, gdyż one najmocniej na mnie wpłynęły i torowały mi drogę do kapłaństwa. Tymi wybitnymi cechami była Jej pobożność i dobroć.
Mama odznaczała się pobożnością głęboką i szczerą. Dzięki niej w naszym domu panowała zawsze atmosfera na wskroś religijna. Podtrzymywały ja również dwie moje ciotki, mieszkające razem z nami, rodzone siostry O. Ludwika Pachowicza, franciszkanina. Choć w domu naszym nie odmawiano wspólnej modlitwy, utrudnionej z powodu licznych prac domowych i polnych, to jednak dom nasz był przesycony duchem modlitwy. Świadczyły o tym liczne i piękne obrazy religijne na ścianach naszego domu oraz zwyczaje i praktyki religijne, pilnie u nas zachowywane. Codziennie w Adwencie wczas rano śpiewane były Godzinki podczas wykonywania zająć domowych. Śpiewała je Mama razem z ciotkami całe, z pamięci.
Pamiętam ten śpiew Godzinek z lat dziecinnych i szkolnych, gdy jako student przyjeżdżałem na święta Bożego Narodzenia do domu rodzinnego. Sam nie brałem udziału w tym śpiewie, śpiąc jeszcze dłużej z bratem, ale na zakończenie Godzinek budziła nas Mama i polecała klęknąć na łózku i dołączyć się do wspólnego ofiarowania tych Godzinek Matce Najświętszej. Ten zwyczaj śpiewania Godzinek w Adwencie, wczas rano w domu, wyniosła ze swego domu rodzinnego, jak sama o tym wspominała, 

8. Zwyczaje świąteczne

W ostatnich dniach gdy przyjechałem na ferie świąteczne, chodziłem z Mamą na roraty. Trzeba było wstawać wczas rano, by po ciemku nieraz przez głębokie zaspy śnieżne zdążyć do kościoła w Tymbarku na Mszę św. roratnią. We wigilię brałem udział w przygotowaniach świątecznych. Przynosiliśmy z bratem z lasu mały wierzchołek drzewka jodłowego na tzw. „połaźnicę”, którą wieszaliśmy u powały nad stołem przygotowanym
do wieczerzy wigilijnej. Zwykle wtedy zbieraliśmy też nasiona jałowca do poświęcenia w święto Trzech Króli. Wigilia była zawsze w naszym domu dniem surowego postu i dlatego z upragnieniem oczekiwaliśmy wieczerzy. Po ukazaniu się na niebie pierwszej gwiazdy łamaliśmy się opłatkiem i w uroczystym nastroju zasiadaliśmy do stołu, na którym znajdowało się siano przykryte obrusem, a pod nim wiązka słomy, mająca przypominać stajenkę betlejemską. Po wieczerzy śpiewaliśmy kolędy i z opłatków wycinaliśmy i lepiliśmy tzw. „świat”, aby go  zawiesić u „połaźnicy”.” Świat” robiło się w ten sposób,  że z opłatków białych i kolorowych wycinało się kółka, połówki i ćwiartki kółek i lepiło razem, by wyobrażały kulę ziemską, zapewne na pamiątkę, że Pan Jezus przez swoje narodzenie cały świat uweselił. Potem słuchaliśmy różnych gawęd, które najczęściej opowiadała Mama i w

ten sposób skracaliśmy sobie czas do zbierania się na Pasterkę. Zwykle zbierało się nas więcej z sąsiednich domów i razem wyruszaliśmy do kościoła. Gdy niebo było zachmurzone, wtedy jeden na przedzie niósł latarnię zapaloną, a wszyscy szli za nim stromą ścieżką wiodącą przez las. Światło latarni niesione w ręce tworzyło ruchome cienie drzew i krzewów zasypanych śniegiem, mróz skrzypiał pod nogami, a myśmy szli weseli jak pasterze do Betlejem, aby pokłonić się Dzieciątku. W  dzień św. Szczepana nieśliśmy zawsze do kościoła owies do poświęcenia, a wieczorem wypatrywaliśmy kolędników, którzy przychodzili zwykle z turoniem, obdarzeni zawsze przez Mamę.
 
9. Śpiew w domu
Moja Mama lubiła śpiewać, posiadała dobry słuch i piękny głos, znała na pamięć dużo pieśni, toteż dom nasz rozbrzmiewał w ciągu roku szczególnie w zimie i w Wielkim Poście śpiewem pieśni pobożnych. W okresie świąt Bożego Narodzenia przychodziła do nas krewna Skrzatkówna z Zamieścia ze starymi kantyczkami i wtedy nieraz przez kilka wieczorów śpiewaliśmy w domu przeróżne kolędy i pastorałki, dziś już zupełnie zapomniane i nieznane. Do dzisiaj mile wspominam te wieczory kolęd.
W czasie Wielkiego Postu w każdy piątek wieczorem śpiewane były u nas Gorzkie Żale. Śpiewała je Mama z pamięci, a z nią wszyscy domownicy. Gdy byłem w tym czasie w domu czytałem części Gorzkich Żali.
 
10. Palmy
Na Niedzielę Palmową robiliśmy w domu  razem z bratem palmę ze świeżych wiosennych gałązek z drzewa zwanego iwą. Palma wysoka nieraz do sześciu metrów, ozdobiona była wstążkami a związana nowymi batami, zrobionymi z nici lnianych, które służyły potem do popędzania koni i wołów w zaprzęgu. Taką palmę trzeba było nieść we dwóch do kościoła. Ambicją każdego chłopca było przynieść jak najpiękniejszą palmę i dlatego w kościele w Tymbarku było ich dużo. Ozdobione różnymi kolorowymi wstążkami tworzyły jakby las palm, wnoszących do świątyni radosny i wiosenny nastrój.
Szczególnie pięknie wyglądała procesja z tymi palmami koło kościoła. Z gałązek palmowych, poświęconych w Niedzielę Palmową, robiliśmy krzyżyki w Wielki Czwartek wieczór w czasie śpiewania Gorzkich Żali. W Wielki Piątek wcześnie rano przed wschodem słońca ktoś z domowników niósł te krzyżyki w pole i wbijał je w rolę, tam gdzie zasiane było zboże ozime.
11. Zwyczaje związane z rokiem kościelnym
W Wielką Sobotę rano wysyłała nas Mama do kościoła, by przynieść do domu poświęcony ogień i wodę. W tym celu wcześniej przygotowaliśmy z bratem hubę, czyli dużą narośl rosnącą na pniu drzewa. Trzeba było ja dobrze wysuszyć i nałożyć na drut do niesienia. Tę hubę zapalaliśmy od ognia poświęconego przy kościele i z tym tlącym ogniem i woda święconą wracaliśmy do domu uważając pilnie, by ogień nie zgasł nam po drodze. Po przyjściu do domu obchodziliśmy z bratem nasz dom wokoło, jeden z nas kadził tym ogniem tlącym w hubie, a drugi kropił wodą święcona, aby odpędzić od domu wszelkie zło. Potem szliśmy w pole, by pokropić i okadzić rosnące tam zboże. Pamiętam z jakim przejęciem i namaszczeniem czyniłem to na polecenie mojej Mamy, nie przypuszczając, że kiedyś będę to czynił z obowiązku w imieniu Matki Kościoła św. 
Krótko wspomnę jeszcze o innych zwyczajach, związanych z rokiem kościelnym, a zachowywanych w naszym domu. Do nich należało święcenie gromnic w Wielką Sobotę, wianków w  oktawie Bożego Ciała i ziół w uroczystość Matki Bożej Zielnej. Wianki robiła Mama z różnych ziół, rosnących na łąkach i miedzach. Na święto Wniebowzięcia Matki Bożej układała sporą wiązankę ziela, złożoną z różnych ziół, kłosów zboża i kwiatów, a do środka kładła kilka jabłek, aby je poświęcić jako pierwociny wszystkich owoców. W drugi dzień Zielonych Świąt paliliśmy wieczorem sobótki. Wcześniej zbieraliśmy suche gałęzie i jałowce i składaliśmy na jednym miejscu, zwykle na pastwisku zwanym „laziska”. Czasem robiliśmy to wspólnie z innymi sąsiadami na „Styrze” czyli niższym szczycie góry Zezów, zwanym także „Kaczą Góra”, gdzie była duża polana. Wtedy przygotowaliśmy

więcej gałęzi do palenia i dlatego sobótka była widoczna daleko i paliła się dłużej. Te sobótki, pozostałość dawnych pogańskich obrzędów, schrystianizowane przez Kościół przypominały nam, że Duch Święty zstąpił na Apostołów w dzień Zielonych Świąt w postaci ognistych języków.

 
12. Niedziela w domu
Niezapomniane wrażenie robiła zawsze na mnie niedziela. Dzień ten był w naszym domu naprawdę dniem świętym, poświęconym czci Boga. Nie było wypadku, by ktoś w naszym domu zaniedbał wysłuchania niedzielnej Mszy św. A droga do kościoła w Tymbarku nie była łatwa. Trzeba się było wspinać przez las na szczyt góry, a potem lasem schodzić na dół, by po godzinnym marszu dojść do kościoła. Było to uciążliwe szczególnie w porze zimowej, gdy trzeba było nieraz brnąć po kolana w śniegu, lub ślizgać się po zlodowaciałej  ścieżce przez las. Nie odstraszało to jednak nikogo z naszego domu od pójścia do kościoła. Jako student w okresie świąt iw czasie wakacji chodziłem zawsze Z Mamą na Prymarię. Razem też z Mamą wracałem, a potem pomagałem jej w przygotowaniu obiadu. W czasie gotowania Mama śpiewała z pamięci różaniec o Imieniu Jezus.  Były to dla mnie nie zapomniane chwile. Jeszcze dziś po tylu latach, brzmią mi w uszach słowa hymnu,  śpiewane wówczas przez Mamę : „Jezusa słodkie wspomnienie daje duszy orzeźwienie…”. Ufam, że dziś nuci ten hymn w niebie, a Jezusa słodkie już nie tylko wspomnienie, ale i oglądanie – napełnia Jej duszę
orzeźwieniem po trudach ziemskich i radością niewypowiedzianą, przewyższającą wszystkie radości ziemskie.
Inna pieśnią, którą Mama często śpiewała w domu, a która utkwiła mi w pamięci, była pieśń do Anioła Stróża, jak wspomniałem wyżej śpiewana przez nas przed Jej zgonem. Miałem w ręce książeczkę oprawioną w skórę, zawierającą zbiór pieśni wydanych w formie ulotnej. (Zbiór liczył 394 strony formatu 15 x 9 cm i zawierał: 14 pieśni o Męce Pańskiej, 32 o Najśw. Maryi Pannie i 16 pieśni różnych. Większość tych pieśni (46) wydana została drukiem katolickiego wydawnictwa Fr. Orla i Syna we Frydku, Śląsk austr., bez podania roku, 6 pieśni drukiem Franciszka Foltyna w Wadowicach w r. 1870, 1886, 1888, 1889 i 1890, 4 pieśni wydał Teofil Nowacki w Piekarach (b.r.), 2 – Rusinowska w Tarnowie (b.r.), jedną Józef Pisz w Nowym Sączu w roku 1901 i jedna wydaną nakładem Karola Osiowskiego w Wadowicach wydrukował Litwiński w Wieliczce). Większość tych pieśni przeznaczona była dla pielgrzymów obchodzących „dróżki” na Kalwarii. Stąd Mama je znała i śpiewała, z tego zbiorku, w domu. Zamieszczoną w nim pieśń do Anioła Stróża, śpiewano także w czasie „dróżek” przy kaplicy Anioła Stróża w Kalwarii Zebrzydowskiej.
cdn
poniżej obrazek prymicyjny ze zbiorów KOLEKCJA PRYWATNA TYMABRK 
 
 

Spacery Historyczne w Powiecie Limanowskim – w niedzielę w Niedźwiedziu

NIEDŹWIEDŹ – w niedzielę 8 sierpnia 2021 roku o godzinie 16:30 rozpocznie się spacer historyczny pod tytułem: „Lubomirscy i Władysław Orkan i żywioł ognia”, podczas którego uczestnicy zwiedzą między innymi miejsce po spalonym kościele pod wezwaniem św. Sebastiana, nowy kościół parafialny pod wezwaniem Matki Bożej Królowej Różańca Świętego oraz zobaczą pomnik Władysława Orkana. Uczestnicy poznają historię miejscowości oraz związki rodu Lubomirskich z tymi terenami a także życiorys Władysława Orkana oraz dowiedzą się skąd wziął się w Niedźwiedziu pomnik tego pisarza. Poznają także historię nieistniejącego już drewnianego kościoła pod wezwaniem Świętego Sebastiana, który spłonął czerwcu 1992 roku. Start spaceru o godz. 16:30 pod kościołem pod wezwaniem Matki Bożej Królowej Różańca Świętego (nowym). Spacer odbędzie się bez względu na warunki atmosferyczne.
Spacery Historyczne w Powiecie Limanowskim organizowane są przez Lokalną Organizację Turystyczną Powiatu Limanowskiego w ramach projektu „Spotkania z historią w Powiecie Limanowskim. Projekt realizowany jest przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego.
 

Władysław Orkan
gorczanskipark.pl