„100. rocznica konsekracji limanowskiej świątyni”- już w niedzielę XIV Spacer Historyczny po Limanowej

Już w najbliższą niedzielę 3 października 2021 roku odbędzie się XIV Spacer Historyczny po Limanowej. Kolejny po dłuższej przerwie spacer po naszym mieście będzie nosił tytuł „100. rocznica konsekracji limanowskiej świątyni”.

W sobotę 2 października 2021 roku przypada setna rocznica konsekracji limanowskiego kościoła. 2 października 1921 roku ówczesny biskup tarnowski Leon Wałęga konsekrował nowo wybudowaną limanowską świątynię. Z okazji setnej rocznicy w najbliższą niedzielę o godzinie 17:00 rozpocznie się Spacer Historyczny po Limanowej. Poprowadzą go prof. nadzw. dr hab. Józef Szymon Wroński – historyk sztuki i autor monografii limanowskiej bazyliki oraz Karol Wojtas – historyk i regionalista oraz twórca Spacerów Historycznych po Limanowej.

Jak powiedział nam Karol Wojtas: „Podczas najbliższego spaceru uczestnicy dowiedzą się wielu faktów i ciekawostek związanych z limanowskim kościołem a mało znanych wśród parafian oraz Limanowian. Uczestnicy dowiedzą się także o okolicznościach konsekracji świątyni w 1921 roku, ale także kilku nieoczywistych dla większości mieszkańców regionu faktów związanych z budową, ale także wyposażeniem kościoła”. Jak dodaje: „Fakt, że kolejny spacer będzie współprowadzony przez profesora Józefa Szymona Wrońskiego – znawcy limanowskiej bazyliki a zarazem badacza XIX i XX wiecznej architektury sakralnej i wybitnego mówcy będzie kolejnym argumentem, aby przybyć na historyczną wędrówkę po limanowskiej świątyni”.

Spacer rozpocznie się o godzinie 17:00 pod wieżą kościoła przy tablicy200 – lecia Konstytucji 3 Maja i potrwa półtorej godziny. Spacer odbędzie się bez względu na warunki atmosferyczne.

 Niedziela, 3 października 2021 r., godz. 17:00

Start spaceru: pod wieżą przy tablicy 200 – lecia Konstytucji 3 Maja

Spacer poprowadzą: prof. nadzw.dr hab. Józef Szymon Wroński, Karol Wojtas

Zapraszamy wszystkich, których interesuje przeszłość naszego miasta i regionu.

„Statystyczny” Tymbark

Wczoraj zakończył się Narodowy Spis Powszechny Ludności i Mieszkań 2021.  Spisy były też robione w XIX wieku, stąd wiemy, że

w 1810 roku w Tymbarku było 626 mieszkańców ,  w 1870 roku 657 .

Poniżej, już na podstawie danych z Urzędu Statystycznego, ilość mieszkańców Gminy Tymbark w latach 1995 – 2020 (rok 1997 to oczywiście podział  Gminy Tymbark, w wyniku którego powstała  Gminy Słopnice). 

Źródło wykresu to portal „Polska w liczbach” https://www.polskawliczbach.pl/gmina_Tymbark#dane-demograficzne, na którym są omówione inne  dane statystyczne,  pokazane również na tle średnich województwa małopolskiego oraz całej Polski.  

Przykład: 

 

 

 

 

Zopiski starego gazdy (spisane 1.10.2015 )

Rozaniec

W imię ł;Ojca, i Syna, i Ducha,                             różaniec2
Na bok ucieko selko pokusa.
I,Wierzem w Boga Fszechmocnego,
Taki pocontek,wiecora rozajcowego.

Trzy zdrowaśki: Wiary, Nadziei, Miłości,
To, ji modlitfe klynconcym, uprości.
Chwała ł;Ojcu, i Synowi, i Duchowi,
Przynosi radość , f wielbioniu, cłekowi.

Klyncy łojciec kole matki,
Koło pieca stare dziadki.
Dziecka tys majom koronki,
Nicym anielskie dzwonki.

Łocy przymkniynte, rynce złozone,
Głośne Zdrowaśki;  przy nieboskłonie.
Kłozdy kto może, wielbi Cie Matko,
Zdrowaś Maryjo, wypłowiy gładko.

Miyj f swyj łopiece, nase rodziny,
Nase chudoby, i nase gadziny.
I Nase miasta, i nase wioski,
I syćkik ludzi s całe Polski.

Stary gazda
cdn..

“MATKA” (10) – ks.Władysław Pachowicz

Przeżycia w czasie okupacji 

W tym ciężkim okresie okupacji Mama była zawsze gotowa do spieszenia z pomocą wszystkim szukającym schronienia. Na początku marca 1944 r. przybył do naszego domu Zbigniew Pachowicz, mający szesnaście lat. Wysiedlony wraz z bratem z Bydgoszczy odłączył się od  niego i przybył na teren powiatu limanowskiego w poszukiwaniu swoich imienników, o których słyszał od ojca, że się tam znajdują. Nikt się jednak do niego nie chciał przyznać. W Tymbarku powiedziano mu, że Pachowicze mieszkają za górą. Przybył więc do naszego domu w pożałowania godnym stanie. Nie miał butów, szedł po kostki w śniegu na samych spodach drewnianych, przywiązanych sznurkiem do bosych stóp. Okryty był lichym płaszczem bez podszewki, zawszony okropnie. Mama przyjęła go bez wahania, ubrała w świeżą bieliznę i ubranie i przywróciła mu ludzki wygląd. Przebywał w naszym domu przez  pół roku do września.

Innym razem, pod koniec okupacji, uratowała Mama od śmierci  pewnego młodego człowieka z Limanowej. Otrzymał on wyrok śmierci od partyzantów za rzekomą współpracę z okupantem. Wyrok ten został później cofnięty, gdyż był niesłuszny, a oskarżonego się zrehabilitowano. Nie do wszystkich jednak oddziałów partyzanckich dotarło odwołanie tego wyroku i dlatego ów człowiek musiał się ukrywać znajdując schronienie w naszym domu. Pewnego dnia jacyś partyzanci przyszli po niego. Zanim jednak weszli do domu, Mama zdołała go ukryć stodole, pod słoma i w ten sposób uratowała mu życie.

Napływ ludzi szukających schronienia wzmógł się szczególnie pod koniec wojny. W tym czasie w domu naszym znajdowało się nieraz ze trzydziestu ludzi. Bardzo często przebywali tu partyzanci z AK (dwa razy kwaterowała u nas partyzantka sowiecka), trzeba było ich ukrywać i żywić, narażając się w każdej chwili na śmiertelne niebezpieczeństwo – niedaleko, za górą w Tymbarku kwaterowali przecież Niemcy. Mama nie ulęknęłą się tego  niebezpieczeństwa, lecz jak ta niewiasta mężna, którą chwali Mędrzec Pański, „otwarła swą dłoń” i drzwi swego domu, aby wszystkich przyjąć i wszystkim udzielić pomocy.
I nieraz potem wspominała jako fakt niezwykły, że w tym ciężkim czasie okupacji, gdy trzeba było oddawać znaczną część zboża, mięsa i mleka Niemcom jako kontyngent, nigdy nie brakowało jej żywności dla przybyszów, nawet gdy zjawiało się ich wielu. Mama widziała w tym szczególny dowód opieki Bożej. I rzeczywiście Pan Bóg szczodrze błogosławił Jej w tym trudnym okresie, gdy całym sercem Mu zaufała i darami Jego szczodrze dzieliła się ze wszystkimi potrzebującymi.

Ta opieka Boża nad naszym domem widoczna była jeszcze wyraźniej w dwóch wypadkach. Ukrywał się u nas w czasie okupacji pewien młody człowiek, spokrewniony z właścicielką dworu w Tymbarku. Jednego razu bratowa, znajdująca się w kuchni, spostrzegła nagle przez okno dwóch uzbrojonych Niemców idących w kierunku naszego domu. Powiedziała o tym natychmiast gościowi przebywającemu w drugim pokoju. Na ucieczkę było już za późno. W napięciu czekano co się dalej stanie.  Tymczasem jeden z Niemców został przed  domem, drugi wszedł do sieni, a stamtąd do ubikacji Do mieszkania na szczęście nie wstąpili, tylko udali się do Tymbarku, gdzie kwaterowali.
Innym razem niebezpieczeństwo było jeszcze groźniejsze. W domu naszym  znajdowała się wtedy partyzantka sowiecka, licząca ponad dwudziestu ludzi. W pewnej chwili brat spostrzegł przez okno dwóch uzbrojonych Niemców,  wychodzących z lasu z góry w odległości około stu metrów i kierujących swe kroki do sąsiedniego domu położonego nad naszym domem. Brat pokazał tych Niemców partyzantom i prosił ich, by tylnymi drzwiami udali się z nim, a on przez pokryte drzewami wąwozy wyprowadzi ich w bezpieczne miejsce. Lecz dowódca partyzantki odpowiedział, ze nie ruszy się stąd ani na krok, gdyż być może są już otoczeni przez germańców. Wydał więc rozkaz, aby przygotować się do walki. Partyzanci ustawili się przy oknach i drzwiach domu z bronią gotową do strzału. Nastała denerwująca i pełna napięcia chwila oczekiwania, co Niemcy zrobią. Lecz oni po odwiedzeniu dwóch znajdujących się tuż pod lasem domów, gdzie szukali żywności, nie zeszli już kilkadziesiąt metrów niżej do nas, ale wrócili do lasu, do swego  oddziału, który odbywał ćwiczenia na szczycie góry. Tak cudownym wprost zrządzeniem Opatrzności Bożej dom nasz uniknął zniszczenia. Po wojnie na tym osiedlu została wystawiona figura jako wotum wdzięczności Panu Bogu za to ocalenie.
Pełne ryzyko było przeprowadzenie oddziału partyzantów sowieckich z naszego domu do lasów w Łopieniu  i Mogielnicy, gdzie mieli punkt zborny. Brat Antoni z drugim sąsiadem z Gór wezwany został do tej akcji. Dom opuścili wcześnie rano. Sąsiad szedł przodem dając z odległości około stu metrów znaki czy droga jest wolna, a za nim oddział żołnierzy sowieckich, prowadzony przez mojego brata. Przejście najeżone było niebezpieczeństwami. W Tymbarku kwaterował wtedy oddział żołnierzy niemieckich. Tymbark bowiem w ostatnim  okresie okupacji niemieckiej uważany był przez Niemców za „gniazdo bandytów”. (Józef Macko – „Góry zakwitną sadami” – Pax 1967, s. 103). Tu srożyło się szczególnie gestapo, dokonując licznych aresztowań i rozstrzeliwań w pobliskich Słopnicach. (Macko – dz. c. s. 107). Przez taki odcinek trzeba było przejść z  naszego domu pod lasem na Zęzowie, by się dostać do dużych i bezpiecznych lasów w Łopieniu. Najpierw należało przejść przez tor kolejowy, łączący Chabówkę z Nowym Sączem, później przez gościniec leżący poniżej i przebrnąć przez rzekę Łososinę, by wreszcie dotrzeć tzw. Gościniec „cesarski” czyli główny z Nowego Sącza do Rabki. Dzięki Bogu brat wykonał to zadanie szczęśliwie i wrócił do domu.