Zdecydowane zwycięstwo KWW Solidarna Gmina! Paweł Ptaszek wójtem następnej kadencji!

W niedzielnych wyborach w Gminie Tymbark zdecydowanie wygrał KWW Solidarna  Gmina. Dotychczasowych wójt Paweł Ptaszek wygrał z dużą przewagą w kandydatką KWW Nasza Gmina Bożeną Matras. Do Rady Gminy Tymbark weszło 13 kandydatów KWW Solidarna Gmina, dwie kandydatki z konkurencyjnego  Komitetu. 

Oficjalne  wyniki podamy w godzinach rannych.

IWS

KWW Solidarna Gmina

zdjęcie z FB KWW Solidarna Gmina

„Niepodległość krwią i blizną zdobyta” – ciąg dalszy. Postać majora Jana Homy

„Odzyskanie niepodległości przez Polskę w 1918 r. po 123 latach niewoli było zbiorowym wysiłkiem wielkiej rzeszy Polaków i dziełem wybitnych przywódców.  Każde miasto, miasteczko, każda gmina i niemal każda wieś ma swoich bohaterów. Wielu z nich, po wybuchu II wojny światowej, znalazło się na niemieckich i sowieckich listach proskrypcyjnych, a potem  byli mordowani. Inni  w latach komunizmu zostali zepchnięci w niebyt. Trzeba przywrócić pamięć o nich, o ich życiu i poświęceniu, aby w ten sposób stworzyć międzypokoleniowy łańcuch polskiej pamięci.”  – tak m.in. napisał Jan Plata w artykule „Niepodległość krwią i blizną zdobyta„.  

Autor dodał również „Żywię nadzieję, że poniższa lista stanie się przyczynkiem do uzupełnienia wielu nieznanych faktów z naszej lokalnej historii splatającej się z dziejami Narodu i Ojczyzny.”

Tak i się stało.  Do redakcji napisał  Pan Józef Trzeciak. „Jestem wnukiem Marii Kapturkiewicz zd. Homa, siostry mjr Jana Homy –  dowódcy II batalionu 3 Pułku Strzelców Podhalańskich, który zginął Bitwie Radłowskie 8 września 1939 roku. Został pochowany jest na cmentarzu w Radłowie. Bitwa Radłowska była największą bitwą w kampanii wrześniowej na terenie Małopolski. Mjr Jan Homa został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Srebrnym Ordery Virtuti Militari. Mąż mojej babci Marii Kapturkiewicz Paweł Kapturkiewicz, mój dziadek, który walczył w Polskich Legionach w I Wojnie Światowej, na skutek odniesionych ran zmarł w jednym z krakowskich szpitali i został pochowany na Rakowickim cmentarzy.”  Na zakończenie Pan Trzeciak dodał, że Tadeusz Paulone był kuzynem jego mamy [do Tadeusza Paulone wrócę na następnym wpisie – od redakcji]. 

Historię majora Jana Homy opisał w książce „Przysięgę złożoną Ojczyźnie wypełnili…Bitwa Radłowska 7-8 września 1939 roki” Józef Trytek (Tarnów, 2009) .

Poniżej fragment tej książki.

Kapitan Jan Marian Homa

Jan Marian Jan Homa urodził się 24 października 1900 roku w Tymbarku leżącym w powiecie limanowskim. Jego rodzice Jan i Maria zd. Piętoń utrzymywali się z pracy na roli. Zapewne było im trudno wychować i wykształcić wszystkie swoje dzieci, bowiem oprócz syna Jana mieli jeszcze Władysława oraz dwie córki Marię i Juliannę. Mimo tych trudności dołożyli wszelkich starań, aby ich dzieci mogły się uczyć. Syn Jan po ukończeniu szkoły powszechnej w Tymbarku uczył się w gimnazjum w Nowym Sączu, zaś jego brat Władysław wybrał zawód leśnika. Czas nauki Jana w sądeckim gimnazjum przypada na trudne wojenne czasy.

W roku 1917 Jan Marian Homa, jak wielu młodych Polaków, postanowił ochotniczo wstąpić do 6. Pułku Legionów Piechoty i jeszcze w tym samym roku wziął udział w walkach tego pułku.

Po kryzysie przysięgowym w Legionach Polskich został internowany. Od lutego do lipca 1918 roku przebywał w obozie dla internowanych na Węgrzech. Za odmowę lojalności władze państw zaborczych na siłę wcielały Polaków w szeregi wojsk niemieckich i austriackich. Jan Homa, podobnie jak wielu innych polskich żołnierzy, został skierowany na front włoski – w Alpach walczył przeciwko żołnierzom włoskim.

1 listopada 1918 roku wstąpił jako ochotnik do tworzonego oddziału Wojska Polskiego, którym był 5. Pułk Piechoty Legionowej tworzony w Krakowie przez kapitana Michała Karaszewicza – Tokarzewskiego.

10 listopada wraz z pierwszym oddziałem pułku, dowodzonym przez majora Juliana Stachiewicza wyjechał do Przemyśla i w ciągu kolejnych dwóch dni wziął udział w walkach z Ukraińcami o miasto.

Wiosną 1919 roku walczył na Wołyniu jako plutonowy. W październiku otrzymał stopień sierżanta.

W roku 1920 uczestniczył w wojnie polsko – bolszewickiej. W trakcie walk został poważnie ranny i trafił do szpitala. Nie była to jego pierwsza rana odniesiona w boju. Pierwszy raz został ranny w rękę pod Lwowem w grudniu 1918 roku, drugi raz pod Kijowem w maju 1919 roku, po raz trzeci tym razem w nogę, pod Równem w sierpniu 1920 roku. Znalazł się wówczas w zamojskim szpitalu.

Po przebytej rekonwalescencji w 1921 roku został skierowany czasowo na Górny Śląsk, aby wesprzeć powstanie Śląskie. W stopniu sierżanta dowodził kompanią.

W następnych latach awansował: 1 sierpnia 1922 roku został sierżantem sztabowym. 1 stycznia 1923 roku został chorążym. Służył wtedy w 49. Pułku Strzelców Kresowych w Kołomyi., którego dowódcą był wówczas Bernard Mond. Jako wyróżniający się oficer został skierowany do szkoły oficerskiej dla podoficerów, po ukończeniu której (31 sierpnia 1924 roku) otrzymał stopień oficerski podporucznika. W tym samym mniej więcej czasie zawarł związek małżeński z Jadwigą Wojnarowicz. W lipcu 1925 roku młoda rodzina oficerska cieszyła się pierwszym swoim dzieckiem – na świat przyszła ich córka Janina.

W następnych latach służąc w Wojsku Polskim, Jan Homa otrzymywał kolejne awanse. W opinii swoich przełożonych był bardzo ambitnym, sumiennym i zdolnym oficerem.

1 sierpnia 1926 roku awansował do stopnia kapitana, a za wzorową służbę odznaczony został Krzyżem Zasługi. W roku 1931 kapitan Homa wraz z żoną cieszył się z narodzin syna Czesława.

Tuż przed wybuchem wojny kapitan Jan Homa, służąc w 3. Pułku Strzelców Podhalańskich, został awansowany do stopnia majora, niestety wybuch wojny uniemożliwił mu odbiór tej nominacji. Na wojnę wyruszył w stopniu kapitana, dowodząc batalionem marszowym 3. Pułku Strzelców Podhalańskich.

Piątego dnia wojny w Mogilanach dowódca 3. Pułku Strzelców Podhalańskich podporucznik Julian Czubryt mianował kapitana Jana Homę dowódcą drugiego batalionu swojego pułku, na miejsce majora Mieczysława Niemca, który zginął, zaś batalion marszowy powierzył porucznikowi Stefanowi Buczykowi, który prowadził z Bielska oddział nadwyżek (rezerw). Kapitan Homa, jako doświadczony dowódca, prowadził swój nowy batalion w kierunku przeprawy na Dunajcu, porządkując go w marszu. Idąc cały czas wraz ze swoim wojskiem bacznie obserwował nowo podległych mu żołnierzy, by dokładnie wiedzieć, jakie jest ich morale.

W nocy z 7 na 8 września kapitan Jan Homa dotarł ze swoim batalionem na wschodnią ścianę radłowskiego lasu. Ponieważ oddziałom GO (grupy operacyjnej) „Boruta” groziło oskrzydlenie przez niemieckie wojska pancerne, podpułkownik Czubryt i major Bałos posłali swoje oddziały w desperacki bój o przeprawę mostową w rejonie Biskupic Radłowskich. Dowódca drugiego batalionu 3. Pułku Strzelców Podhalańskich kapitan Jan Homa, wprost z marszu poderwał za sobą podległych mu żołnierzy, którzy z jego przykładem ruszyli do boju. Kapitan Homa był wysokiego wzrostu i skutkiem tego jego sylwetka była dobrze widoczna tak przez żołnierzy drugiego batalionu, jak i przez wroga. Niemcy skoncentrowali silny obstrzał na drugi batalion, a szczególnie na polskiego oficera, który w ich kierunku prowadził natarcie. Niestety pociski niemieckie okazały się celne i dosięgły  dzielnego polskiego oficera, który za swą wybitną waleczność otrzymał pośmiertnie Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari. Batalion objął kapitan Krach i dowodził nim do końca walk obronnych.

Ciało kapitana Jana Homy, jeszcze w trakcie trwania bitwy, zidentyfikował porucznik Jan Kubik. Bohaterski kapitan został pochowany na cmentarzu radłowskim, a jego imię figuruje w księdze zmarłych w radłowskiej parafii pod numerem 96, wśród innych imion bohaterów radłowskiej bitwy. Osoba kapitana Homy jest również uwieczniona na granitowej tablicy memoratywnej w kwaterze Bohaterów Września na radłowskiej nekropoli ”.

major Jan Homa

major Jan Homa z zoną Jadwigą 

Niepodległość krwią i blizną zdobyta

„Święty Jan Paweł II uczy nas miłości ojczyzny” – Apel Papieski w SP w Tymbarku

„W październiku, który śmiało możemy nazwać papieskim miesiącem, gromadzimy się, aby podziękować Dobremu Bogu za Świętego Papieża Polska Jan Pawła II. 14. października obchodzimy Niedzielę Papieską w Polsce. 16 października przypadała już czterdzieści rocznicy wyboru kardynała Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową a 25 dnia tego miesiąca w naszej diecezji jest jego  liturgiczne wspomnienie.  My dzisiaj pragniemy wspomnieć Jego Osobę i dzieło, uczynić refleksję nad tym, czego ona nas uczy. Pomyślmy „Święty Jan Paweł II uczy nas miłości ojczyzny”.

Tak rozpoczął się Apel Papieski w Szkole Podstawowej w Tymbarku , jaki miał miejsce w ubiegły piątek. 

W przygotowanym programie wystąpili: Alicja Szarłowicz, Faustyna Piwowarczyk, Wiktoria Grzegorzek, Angelika Kordeczka, Ola Matras, Angelika Tajduś, Wiktoria Fiejtek. Śpiewał zespół „Gloria Mariae”. 

Na zakończenie została zaśpiewana  Barka – lubiona pieśń religijna papieża Jana Pawła II. 

zdjęcia: RM

W niedzielę o godz.16.30 w tymbarskim kościele film o ks.Janie Czubie

Parafia Tymbark zaprasza na  film o misjonarzu ks.Janie Czubie, który będzie wyświetlony jutro (w niedzielę) – w kościele – o godz. 16.30. 

Ks. Jan Czuba –  urodził się 5 czerwca 1959 r., w Pilźnie.  Po ukończeniu studiów seminaryjnych, z tytułem magistra teologii, 27 maja 1984 r. przyjął w tarnowskiej bazylice święcenia kapłańskie z rąk bp. Jerzego Ablewicza.
Posługę kapłańską rozpoczął w Bobowej jako wikariusz parafialny (1984 r.- 1988 r.)  Następnie odbył roczne przygotowanie do pracy na terenie Afryki w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie i 2 czerwca 1989 r. otrzymał krzyż misyjny z rąk abp. Jerzego Ablewicza. Wyjechał do Kongo-Brazzaville i rozpoczął pracę na misji w Mindouli. W 1992r. mianowany został proboszczem parafii św. Tomasza Apostoła w Loulombo. Ofiarne życie młodego Misjonarza zakończyło się 27 października 1998 r., kiedy został zastrzelony na terenie swojej misji, tuż przy plebani. Pogrzebano go w pośpiechu w pobliżu kościoła w Loulombo. Praca ks. Jana na afrykańskiej ziemi była dla niego znakiem wybrania. Oddawał się całkowicie swojej kapłańskiej posłudze, zwłaszcza w dojazdach do kaplic położonych na terenie górzystym. Miał do obsługi 15 wspólnot w 36 wioskach. Piechotą przebywał 20-30 km w skwarze afrykańskiego słońca, w odgłosach strzałów trwającej wojny domowej. Na marginesie głównych zajęć duszpasterskich zajmował się budownictwem (dom dla sióstr, szpitalik, apteka), pszczelarstwem, hodowlą owiec, masarstwem uczył zawodów i radzenia sobie w życiu. Ks. Jan wiedział, że na misji jest niebezpiecznie, trwała wojna domowa, jednak nie chciał pozostawić swoich parafian, którzy mogli liczyć jedynie na niego. Kilka miesięcy przed śmiercią wyznał: „Ta misja w Loulombo jest moja, jest moją misją z wyboru.(…) Żyję ich życiem, a oni żyją moim.(…) Moje serce zakorzeniło się tam”. Ks. Jan Czuba przeżył 39 lat, w tym 14 lat kapłaństwa, z czego 4 lata w Bobowej a 9 lat na misjach.

 

Informacja i zdjęcie: strona parafii  pw. Wszystkich Świętych w Bobowie

Ksiądz Tomasz Atłas: ŚWIATOWY DZIEŃ MISYJNY TO DZIEŃ SOLIDARNOŚCI Z MISJAMI

Niedziela, 21 października, jest Światowym Dniem Misyjnym, który rozpoczyna Tydzień Misyjny. Z tej okazji o misjach opowiada nasz  rodak ksiądz Tomasz Atłas  –dyrektor krajowy  Papieskich Dzieł Misyjnych w Warszawie-  na łamach Gościa Niedzielnego. Ksiądz Atłas mówi o wyzwalaniu się z europocentryzmu, o mongolskiej jurcie oraz szerokim spojrzeniu na misje.

ks.Tomasz Atłas z mongolskimi katolikami oraz misjonarzami pracującymi w Mongolii, przed jurtą służącą za kaplicę

zdjęcie pochodzi z archiwum ks.Atlasa,  publikowane w Gościu Niedzielnym 

Również i na portalu Radia Maryja www.radiomaryja.pl możemy przeczytać wypowiedź księdza Tomasza Atłasa   z  konferencji prasowej w Warszawie, zorganizowanej w związku ze Światowym Dniem Misyjnym. Dzień ten będzie obchodzony jest pod hasłem „Pełni ducha posłani”.

Więcej można przeczytać TUTAJ 

fot. Robert Sobkowicz/Nasz Dziennik

„Dobro ludzi – czysta kampania”

Szanowni Państwo, pierwszy akapit tego artykułu jest przedrukiem informacji zamieszczonej wczoraj tj. 18.10.2018 r. na swojej stronie facebookowej Pani Bożeny Matras.

Pan Marek Golonka wprost narzuca nam „brak logiki” i „absurdalność” w wyborze hasła wyborczego. Według niego chcemy „dobra ludzi, ale nie chcemy troszczyć się o dobro wspólne obywatelskiej wspólnoty”. Pragniemy wyjaśnić, że słowo polityka ma też negatywny wydźwięk z racji obecnej kultury politycznej. Dla nas najważniejsze jest dobro ludzi – wszystkich! Nie polityka, czyli nie będziemy dzielić na rządzących i opozycję….”

Szanowni Państwo, nawet rozumiem Panią Matras i osoby z jej komitetu, bo czyż można się przyznać do błędu i to w swoim głównym haśle wyborczym na tym etapie kampanii?  Uznano, że lepszym wyjściem jest atak i tak też zrobiono. Zapewne jest to zgodne ze szczytnym hasłem lansowanym przez ten komitet „DOBRO LUDZI, A NIE POLITYKA” ? 

Ze swojej strony chcę jednak zapewnić, że do błędu można, ale też i trzeba umieć się przyznać.  

Biorę jednak pod uwagę, że być może są niektórzy ludzie z tego komitetu, którzy nie mieli wpływu na to co jest napisane. Tym osobom postaram się wyjaśnić to na przykładach.

Są słowa, które są jednoznacznie określone i ich dowolna interpretacja jest nieuprawniona.

Po pierwsze  słowo „POLITYKA” nie jest homonimem, nie ma innych znaczeń. Podobnym słowem jest np. „DOBRO”. Czy ktoś z tego komitetu miałby odwagę powiedzieć, że słowo to „ma też negatywny wydźwięk z racji obecnej kultury politycznej”. Zupełnie inne słowa np.: Bożena, Marek, Zofia, czy Matras, Golonka, Jeż (akurat to ostatnie jest homonimem), pierwsze trzy w tym wypadku są imionami, kolejne określają nazwiska, czy ktoś z tego komitetu miałby odwagę powiedzieć, że słowa te „maja też negatywny wydźwięk z racji obecnej kultury politycznej”. Przykłady można by mnożyć, jednak ten ostatni był celowy, bo same imiona i nazwiska nie przypisane do konkretnej osoby po prostu nic w sensie emocjonalnym nie znaczą, ale jak już wiemy o kim mówimy to oczywiście możemy i z reguły mamy pewne z tym  odczucia, związane z dorobkiem konkretnej osoby (pochodzenie, status społeczny, praca zawodowa, życie rodzinne czy chociażby wygląd), a co za tym idzie negatywny bądź pozytywny stosunek do takiego człowieka. Podobnie jest z „POLITYKĄ” – samo to określenie jest jednoznaczne to:  „Troska o dobro wspólne obywatelskiej wspólnoty”. Jeżeli jednak patrzymy na politykę przez pryzmat konkretnego człowieka – polityka, to oceniamy jego osobę lub to co zrobił lub zaniechał, a nie „POLITYKĘ”, Inne negatywne określenia: to politykowanie, politykierstwo, partyjniactwo itp., które są powiązane z uprawianiem polityki

Dlatego też nadal twierdzę, że ludzie którzy chcą : „DOBRO LUDZI, A NIE POLITYKI”  to tak naprawdę nie wiedzą czego chcą i jakimi metodami można to robić.

Wiedzcie o tym, że  „Dobra ludziom” w wymiarze społecznym nie można robić bez „polityki”. Można w wymiarze  indywidualnym, prywatnym, dysponując swoimi środkami, ale o tym już pisałem poprzednio.  

Życzę, dużo zdrowia wszystkim członkom komitetu Pani Matras, równie dużo rozsądku i mniejszej agresji w stosunku do swoich rywali politycznych i róbcie jak najwięcej „Dobra Ludziom” bez „polityki”, mam nadzieję, że Was po prostu na to finansowo stać.

P.S. „Polityka” jest pojęciem politologicznym, a nie filozoficznym (to dla tych co to o katedrze śmieciowej się rozpisują wstydząc się jednak swojego nazwiska – tych też serdecznie pozdrawiam)

Marek Golonka

 

Oświadczenie Pawła Ptaszka

tekst Oświadczenia przesłanego przez Pawła Ptaszka - wójta i jednocześnie kandydata na wójta Gminy Tymbark 

Tymbark, 19.10.2018 r.

Oświadczenie

W związku z tekstem Pani Bożeny Matras zamieszczonym w dniu 19.10 br. na portalu limanowa.in informuję co następuję:

  1. Pani Bożena Matras była osobą merytorycznie odpowiedzialną w Urzędzie Gminy za pozyskiwanie środków, w tym także środków na fotowoltaikę i to Pani Bożena Matras prowadziła ten projekt. Program funkcjonalno-użytkowy, sporządzony w maju 2015, stanowiący załącznik do wniosku, został zaakceptowany i podpisany przez Panią Bożenę Matras jako kierownika Referatu Inwestycji. Wniosek wraz z załącznikami został złożony w dniu 1 czerwca 2015r, w czasie gdy obowiązki Kierownika Referatu Inwestycji pełniła Pani Bożena Matras (Pan Zbigniew Kordeczka został zatrudniony później tj. po dniu złożenia wniosku wraz z załącznikami). Również Pani Bożena Matras przygotowywała pismo w odpowiedzi na uwagi, które wniósł Urząd Marszałkowski do złożonego wniosku.  
  2. Odnośnie zarzutu sposobu odejścia z pracy Pani Bożeny Matras, porozumienie o rozwiązaniu stosunku pracy bez zachowania okresu wypowiedzenia, wymaga zgodnego oświadczenia woli stron. Z mojej strony tj. pracodawcy nie było takiej zgody z uwagi na interes Urzędu tj. konieczność zachowania ciągłości pracy oraz zakończenia przez pracownika Panią Bożenę Matras prowadzonych spraw na aktualnie zajmowanym wtedy stanowisku.
  3. Kwestię odmowy udziału w debacie zorganizowanej przez portal Limanowa.in wyjaśniłem szczegółowo w swoim oświadczeniu z dnia 12 października br. publikowanym na stronie www.solidarngmina.pl oraz na facebooku.
  4. Po reorganizacji w Referacie Inwestycji Urzędu Gminy wnioski pozytywnie przechodzą ocenę formalną i merytoryczną, czego przykładem jest pozyskanie środków zewnętrznych na przebudowę drogi koło zakładu Tymbark oraz budowę drogi Kwaśniakówka. Pozyskane zostały również środki unijne na termomodernizację szkoły i modernizację boisk w Tymbarku, wymianę pieców węglowych oraz wdrożenie e-urzędu. Także w ostatnich dniach pozyskane zostały środki na budowę skateparku wraz z strefą rekreacji pomiędzy Domem Kultury i stadionem.

            Na zakończenie pragnę zauważyć, iż tekst Pani Bożeny Matras opublikowany na kilkanaście godzin przed zakończeniem kampanii wyborczej stanowi zaprzeczenie Jej własnej deklaracji, że nie będzie prowadziła kampanii negatywnej. Tekst ten stanowi również dowód, że to nie dobro Mieszkańców, a polityka stanowi motywację tego wystąpienia, co stoi  w sprzeczności z  hasłem wyborczym Pani Bożeny Matras  ,,dobro ludzi, a nie polityka”.

            Jestem również przekonany, iż w Gminie potrzeba więcej spokoju i merytorycznej pracy. Tego oczekują od nas Mieszkańcy i tego wymaga dobro wspólnoty samorządowej.

                                                                              Paweł Ptaszek