KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

POCHÓD

To był wielki sukces komunistycznych przemian, umacniania socjalizmu. Przy okazji przebudowy tymbarskiego rynku wyrugowano z niego jakże rażącą w oczy partyjnych kacyków figurę Świętego Floriana. Nie pasowała ta figura na środku rynku w Tymbarku do ateistycznej, czerwonej propagandy. Nadarzyła się niebywała okazja. Trzeba było zniwelować teren. Powstała nowa droga, mijająca Kościół dosłownie szerokim łukiem (co w praktyce, trzeba przyznać, okazało się całkiem niezłym rozwiązaniem).  Przyszło nowe, lepsze, nowoczesne, wyznaczane rytmem partyjnych zjazdów, iluś tam letnich planów wykonywanych zawsze wbrew logice, z kilkuset krotną procentowo skutecznością – wszystko dzięki przewodniej, wszechwładnej, komunistycznej, o ironio robotniczej partii. Okazją dla uczczenia tego niewątpliwego sukcesu – manifestowania z komunistycznymi hasłami na czerwonych sztandarach –  była pierwszomajowa hucpa, bo jak można było tego tak nie określać jak tylko hucpa. Nazywana świętem ludzi pracy, w rzeczywistości była jednym z elementów komunistycznej propagandy. Pierwszomajowy pochód.
Przerażający, jeden z najstraszniejszych momentów w naszej historii Tymbarku. Czerwona Hydra ze wschodu, portret Lenina, na komunistycznej trybunie, cynicznie, ustawionej tyłem do naszego kościoła. A pod tym portretem, dzieci i młodzież. Bogu ducha winni – kazali im tam stać. To był taki czas – mówili krótko – jak nie przyjdziesz, to zobaczysz. No i przychodzili – bo się bali. Trzeba było żyć, trzeba było się uczyć, trzeba było pracować. Jak się z czasem okazało, na nic się zdały te puste, komunistyczne hasła. Legła w gruzach ta pełna fałszywych obietnic, propagandowa świetlana przyszłość – bez Boga, bez Polski, gdzie najważniejszy był tylko Kraj Rad. Pękło to wszystko jak mydlana bańka.
 
Byli jednak tacy, którzy chętnie wymachiwali czerwonym sztandarem – za przysłowiowe srebrniki gotowi byli zrobić wszystko. Niektórzy w tym czasie zrobili dzięki temu, jak im się wydawało, jakąś karierę. Tylko że często okazywało się, że robienie tej kariery było jednoznaczne z robieniem z siebie przysłowiowej świni, nie obrażając tego jakże sympatycznego, a jeszcze bardziej smacznego zwierzęcia. Nie sposób wymieniać z imienia i nazwiska tych wszystkich pseudo karierowiczów. Można by było – ze względu na wcale nie małą ich liczbę – kogoś pominąć. Patrząc na te dawne fotografie, nie można tego zapomnieć. Nie można także z jednego nie zdawać sobie sprawy i należy jak najczęściej głośno o tym mówić. Trzeba zdawać sobie sprawę, że bardzo pomylili się ci – już wiele lat po tych pierwszomajowych pochodach – którzy uwierzyli, że w czerwcu 1989 skończył się w Polsce komunizm. Wspomniana Hydra to jest  potwór, który się odradza. Potwór, który na dobre zagościł w przeróżnych przestrzeniach naszej rzeczywistości, a co najgorsze, w świadomości co niektórych ludzi. Nie łudźmy się – okopała się ta partyjna szajka, agentura i wszelkiego autoramentu ich poplecznicy, w miejscach co najmniej dla nich niegodnych. W urzędach, w biznesie, w spółkach, w sądach, na stanowiskach, w szkołach, uczelniach, w radach nadzorczych, samorządowych, a nawet i kościelnych. Trzeba o tym wiedzieć i pamiętać patrząc na te dawne fotografie, pokazujące przecież jeszcze czas, który poprzedzał okres przemian, w konsekwencji których jak się niestety okazuje, tylko teoretycznie upadła komuna.
W pochodzie szły dzieci, młodzież, obowiązkowo całe szkoły oraz ich nauczyciele. Szkoły, w których w tym czasie nie było miejsca na katechezę, na religię, na krzyż. Szkoły, w których na lekcjach historii nie było miejsca na prawdziwą historię, na Lwowskie Orlęta, Piłsudskiego, Armię Krajową, nie wspominając już o sowieckich kazamatach Sybiru, o Wołyniu, o Katyniu. Przykład radzieckich pionierów to miał być wzorzec dla Polskiego Harcerza. Najczęściej sprowadzało się to do zakładania czerwonej chusty i uczestnictwa w propagandowych capstrzykach. Jak to wyglądało w rzeczywistości możemy sobie przypomnieć dzięki tym niesamowicie wartościowym fotografiom, dokumentującym tamten, niezbyt kolorowy czas, pomimo wszechwładnie wokół panującej czerwieni.
W naszej tradycji kolor czerwony jest kojarzony z kolorem krwi. Tej krwi w naszej historii przelało się wiele. Zbyt wiele, żeby na widok tej czerwonej hucpy wszyscy  klaskali na znak partyjnych klakierów. Szedł przez Tymbark pochód, krzykliwy, rozśpiewany – nawet szkolnej orkiestrze kazano grać skoczne melodie. Pochód szedł, a na nowej, jeszcze niedokończonej ulicy nie widać było wiwatujących tłumów. Albo inaczej – pochód szedł, a Tymbark patrzył na to oczami nielicznych – spoglądających ze swych posesji na tą czerwoną maskaradę – mieszkańców. Przeżył w swojej historii tymbarski rynek wiele – był świadkiem dobrych ale i też mniej przyjemnych wydarzeń. Ten pierwszomajowy pochód – uwieczniony na dawnych fotografiach – należy zapewne do mrocznej strony naszej historii.
Z głośników wylewały się słowa komunistycznej propagandy, ale baczny obserwator, gdzieś z boku, z tyłu, zauważył, że entuzjazm dla tego czerwonego błazeństwa pozostaje tylko wśród tych stojących na – jak to się wtenczas mówiło – ludowej trybunie. Pośród chłopaków, no i prawidłowo, największe zainteresowanie budziły przechodzące, szkolne koleżanki, dziewczyny z wdziękiem pozowały do obiektywu – o ” zgrozo ” odwrócone tyłem do bolszewickiego wodza. Za trybuną, wedle tymbarskiego zaułku, ktoś popalał sobie papieroska
Na jednej z tablic umocowanych na naszym budynku Gminy widniał napis – Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Nikt, nigdy w naszej historii oficjalnie nie powiedział, z kim tak naprawdę chcieli zjednoczyć się ludzie, nazywający się polskimi komunistami. I czy naprawdę to byli Polacy. Proszę jeszcze raz dokładnie wpatrzyć się w fotografie dzisiaj przedstawiane. Co na tymbarskiej ulicy robią osobnicy pod krawatami, w dziwnie przypominających ubecję jasnych prochowcach. Dlaczego u kobiet stojących przed ” trzynastką ” nie widać uśmiechu na widok pozornie wesołego pochodu. To wszystko nie jest takie proste – wydaje się, że widzimy tylko stare fotografie . Okazuje się, że to co widzimy to jest nasza pokręcona, skomplikowana historia. Historia, nasze dzieje z których miejmy nadzieję wyszliśmy z godnością, z podniesioną głową.
 
Na ziemię, pośród kamienie naszego rynku, upada Polska Flaga upuszczona przez dziewczynę zaaferowaną robionym jej zdjęciem. Ktoś szybko ją podnosi. Zostało to uwiecznione. Przypadek, traf, jedno naciśnięcie migawki. Na następnym zdjęciu ta dziewczyna mocno już ściska naszą flagę. Niezwykła symbolika – ktoś podał dziewczynie flagę, żeby ją niosła. Podniosła się nasza Biało-Czerwona ponad te komunistyczne sztandary w całej Polsce. W naszej Wolnej, już  Niepodległej Ojczyźnie. Także w naszej Małej Ojczyźnie, w Tymbarku.  Pierwszomajowe pochody zostały wyrzucone na śmietnik historii. 
 
Janek, chłopak z naszego tymbarskiego rynku, student.  Student, symbol wolności lat siedemdziesiątych – student, symbol sprzeciwu przeciwko ówczesnym komunistycznym władzom. Chłopak stoi nad śmietnikiem machając ręką, a w tyle widać pochód. Czy trzeba do tego jeszcze cokolwiek dodawać. Czy trzeba dodawać, że to dawne zdjęcie z Tymbarku jest niezwykle wymowne. To co było wspomniane wcześniej – pochód i śmietnik – to wszystko mamy na tej fotografii. – W opisie wydarzeń sprzed lat starałem się uniknąć wymieniania jakichkolwiek nazwisk. Proszę potraktować te dawne fotografie jako niezwykły dokument z naszej historii. Wymieniłem tylko z imienia Janka – mam nadzieję, że zaakceptuje wykorzystanie jego wizerunku do zilustrowania realiów panujących w tych Bogu dzięki dawnych, komunistycznych czasach. Za to mu z góry bardzo dziękuję i życzę z całego serca, tego co najbardziej potrzeba, zdrowia … 
Było to już ładne parę lat temu. Szedł przez tymbarski rynek pierwszomajowy, komunistyczny pochód. Na chodniku, nad śmietnikiem, odwrócony tyłem do tego pochodu stał chłopak … i miał to wszystko za przeproszeniem w ….. 
SPOTKANIA Z HISTORIĄ – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK 
 

Konkurs Muzyki Polskiej w Jarosławiu – II nagroda dla tymbarskiego zespołu

 26 kwietnia w Jarosławiu  odbył się II Ogólnopolski Konkurs Muzyki Polskiej. Był to szczególny konkurs. Jego celem było propagowanie narodowych i patriotycznych walorów muzyki polskiej, popularyzacja literatury kompozytorów polskich z okazji  Jubileuszu 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości.

W konkursie wziął udział zespół ze Społecznej Publicznej Szkoły Muzycznej w Tymbarku. Jego występ zakończył się dużym sukcesem, gdyż trio „Mezzoforte” w składzie: Dominika Kuchta, Klaudia Sasuła oraz Klaudia Kokoszka otrzymało II nagrodę.

 

Przyroda Beskidu Wyspowego – za kilka dni będzie dmuchawcem

Czy warto mu poświęcać uwagę skoro nie jest osobliwością naszego regionu tylko wszędobylskim intruzem wciskającym się w miejsca nie zawsze  dla niego przeznaczone? Myślę, że tak, bo nigdzie nie wygląda tak pięknie jeśli jego kwitnący łan jest zamknięty drugoplanowym pasmem Zęzowa i fragmentem Kostrzy. Mlecz, czyli mniszek pospolity albo właściwiej mniszek lekarski, bo każda jego część ma wyjątkową moc uzdrowicielską, przekwitnie niebawem.

Wczoraj było wyjątkowo ciepło, więc, jak to mówią pszczelarze mniszek zaczął nektarować. Można się było o tym przekonać, bo wszedłszy w środek kwitnących łanów z zamiarem zebrania kwiatostanów na pyszny i skuteczny syrop i miód konkurowałem z uwijającymi się pszczołami. Obładowane pyłkiem lub nektarem ociężale podrywały się do lotu i nie zwracając uwagi na konkurenta lądowały na najdorodniejszych kwiatach. „Konsumentka” na moich zdjęciach to nie pszczoła miodna.

Ruszajcie w plener rano, przy słońcu i w towarzystwie skowronków, bażantów i saren zbierajcie ten skarb natury. Kwitnie tak obficie, że wystarczy dla każdego. Przepisów na syrop i miód jest bardzo dużo, a najczęściej stosowane proporcje to 400 szt dorodnych kwiatów, 1 litr wody, 1 kg cukru, 1-2 szt cytryn. Syrop jest rzadszy i powinien mieć kolor jasnego bursztynu, a miód  to po prostu dłużej bardzo wolno gotowany syrop aż do osiągnięcia większej gęstości i koloru ciemnego bursztynu.

Stanisław Przybylski

mniszek na tle Zęzowa i Kostrzy

mniszek na Zawadce