Historia
O pielgrzymowaniu ks.Jana Palki – widokówka ze zbiorów KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK
Karta pocztowa przesłana w roku 1902 przez księdza Jana Palkę do domu rodzinnego w Podłopieniu. Galicyjskie czasy dokładnie 120 lat temu. Potwierdzenie zamiłowania księdza Palki do pielgrzymowania. ” Zasyłam Wam Wszystkim pozdrowienia ” napisał z Santiago de Compostela – całość możemy zobaczyć na przedniej stronie tej karty którą pozwolę sobie pokazać na kolejnej fotografii. Niezwykle cenny historyczny artefakt w moich zbiorach starych kart pocztowych i korespondencyjnych związanych z dziejami Tymbarku – proszę tylko spojrzeć na pięknie odciśnięty stempel poczty w Tymbarku z roku 1902 !!!
Compostela dnia 21/6 1902 – korespondencja przesłana przez księdza Jana Palkę na starej karcie pocztowej. Camino de Santiago przebyta przez naszego rodaka na początku XX wieku. Niezwykła wartość, piękne wspomnienie sprzed lat.
Grota Najświętszej Maryi w Porąbce Uszewskiej powstała dzięki księdzu Janowi Palce z Podłopienia
„Władysław Kuc” – historia życia przedwojennego wójta Tymbarku (część pierwsza)
’Władysław Kuc” – rozdział książki „Bracia” Anny Zemek Włodek, książki opisującej losy pięciu braci Kuców z Podłopienia , wydanej w 2016 roku przez Stowarzyszenie na rzecz Badań i Dokumentacji „A POSTERIORI” z Nowego Sącza.
Władysław Kuc
Władysław był drugim dzieckiem Jana i Reginy. Urodził się w 1893 roku. W wieku siedmiu lat rozpoczął naukę w trwającej pięć lat, trzyklasowej
szkole w Tymbarku, gdzie uczył się religii, języka ojczystego, matematyki, przyrody, rysunku i śpiewu oraz języka niemieckiego. Starszy brat
Władysława, Michał, rozpoczął naukę w nowosądeckim gimnazjum, rodzice zdecydowali więc, że Władysław pozostanie w domu i odziedziczy
rodzinny majątek. Władysław pomagał więc rodzicom i uczył się gospodarowania.
W roku 1915 został wcielony do armii Monarchii Austro-Węgierskiej i wysłany na Bukowinę w Galicji wschodniej. Brał udział w walkach na frontach I wojny światowej, między innymi pod Zborowem nad rzeką Strypą we wrześniu 1915. Pod koniec 1916 roku stacjonował w Bośni, skąd 2 października przysłał kartę pocztową do swojego brata w Krakowie. Armia austro-węgierska była wielonarodowa i wielojęzyczna. Walczyli w niej Austriacy, Węgrzy, Czesi, Polacy, Chorwaci i Żydzi. Większość pułków była dwu-lub trzyjęzyczna, ale językiem służbowym był język niemiecki. Dzięki temu Władysław Kuc opanował perfekcyjnie ten język. Znał także hebrajski i jidisz.
Po wojnie Władysław wrócił do rodzinnego Tymbarku. Tak jak to wcześniej zostało postanowione, miał zostać dziedzicem rodzinnego majątku. Okazją do jego przekazania były zrękowiny Władysława i Józefy Biel. 9 stycznia 1920 roku w kancelarii notarialnej w Limanowej, aktem spisanym przez notariusza Stanisława Gałzińskiego, zawarto kontrakt przedślubny pomiędzy Władysławem Kucem, synem Jana a Józefą Biel, córką Stanisławą z Raciborzan. Zgodnie z kontraktem, po czterech latach, prawie cały majątek Jana i Reginy miał przypaść Władysławowi. 54-letni wówczas Jan Kuc zastrzegł jednak dla siebie i swojej żony dożywotnie użytkowanie połowy majątku oraz spłatę przez Władysława dziedzicznych części swoim
braciom. Akt ten został spisany w obecności świadków, gospodarza z Gruszowa Stanisława Pokrackiego oraz Herscha Langera, kupca z Limanowej. Ślub młodej pary odbył się 20 stycznia 1920 roku w kościele parafialnym w Skrzydlnej.
Kiedy w 1934 Tymbark utracił prawa miejskie, Władysław Kuc decyzją radnych został wybrany na stanowisko wójta. Był bardzo aktywnym urzędnikiem. Współpracował z mieszkańcami Tymbarku, m.in.Zofią Turską z Myszkowskich, dziedziczką dworu w Tymbarku, inżynierem Józefem Marekiem, magistrem Józefem Kulpą i Janem Macko.
Zainicjował budowę pierwszego mostu na Dobrzance, doprowadził do powstania w Tymbarku Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej Stefczyka, był jednym z inicjatorów budowy mleczarni, remizy strażackiej i innych obiektów użyteczności publicznej. Zasiadał w pierwszym zarządzie powstałej w 1935 roku w Tymbarku spółdzielni ogrodniczej zwanej „Owocarnią”. Przewodniczącą została Zofia Turska, zastępcą – Władysław Kuc, a członkami zarządu- Jan Macko i inżynier Józef Marek,
wykonywać rozkazy niemieckich naczelników miast. Byli osobiście odpowiedzialni za dokładne ich wypełnianie. Większość z nich narażając
własne życie pomagała jednak mieszkańcom miast i gmin, choć zdarzały się także przypadki kolaboracji.
Powszechną praktyką okupanta było wyznaczanie dziesięciu zakładników, którzy mieli odpowiadać swoim życiem za najmniejszy opór ze strony
ludności lub niewykonanie zarządzeń władz okupacyjnych. Zakładnicy żyli pod ciągłą presją. Musieli co jakiś czas stawiać się w komisariacie policji.
Znana jest historia burmistrza Nowego Sącza, Romana Sichrawy, który zmuszony do podania nazwisk zakładników, 10 razy wpisał swoje nazwisko.
Był to jednak odosobniony przypadek, bo zwykle zakładników wyznaczano.
Tak było też w przypadku Władysława Kuca, pełniącego od 1934 roku funkcję wójta, którego Niemcy pozostawili na stanowisku, prawdopodobnie
ze względu na bardzo dobrą znajomość języka niemieckiego. Wójt wyznaczył na zakładnika między innymi swojego kuzyna Józefa Kuca.
Niemcy nie wiedzieli, że zna on biegle język niemiecki, więc kiedy stawiał się na wezwanie, rozmawiali przy nim otwarcie. Zdarzało się, że posłyszane
przez Józefa informacje pomogły zapobiec nieszczęściom tymbarczan.
„Na świętego Mikołaja czeka dzieci cała zgraja” – pisał w 2015 r. Stary Gazda
No i jus tydzioj Adwyntu minoł, i jako by nie beło toć pszecio jus drugo niedziela Rorotek, a do tygo pszecio i Śfiotygo Mikołaja, ale bodej, ta bodej, s takim świotym Mikołajom.
Dzisiok jus nima te tradycyje, pszenieśli na Świota Bozego Narodzonio. I jo sie pytom, co to za urok, co to za pszyjomność, kaj te casy, kiej sie beło małym dzieckom, i jak sie cłek rano łobudziuł , to piyrse co robiuł to siyngoł łapom pod poduske, i se deliberowoł cy tys ton Świoty Mikołoj ło nim nie zapomnioł, cy tys pszynios jakigo cukierka, bo co tys innego mog przyniyś, no casami ruzge; bo jak godała staro Kosprzycka :
Na Świyntego Mikołaja, ceko dziecek cało zgraja,
Grzecnym do dobre ciostecko, a złyk pokropi rozeckom , ale przycoście beły to cukierki, casami jakosik cekoladka, co sie jom piyrsom ze smakom zjadło, a cukierki? cukierecki schowało sie na choinke, a jesce jak beły te dugie, to tym bardzi.
Nima sie co dziwić, takie beły casy, dutkof nie beło, ludziska kłozdy gros licyli, dwa razy łobejrzeli jak go wydali, casami jesce beła copka, cy szol, a beły tys i rykawice, ciesył sie cłek, oj ciesył.
Dzisiok tak paczys i paczys, na tom zgraje jak łospakowywujom te pudła f pudłak, i jesce pudłami łopakowane, paczys na te zadowolone miny dziecek, ale widzis tys zawiedzione łocy bo nie takigo komputra dostało jak kciało, bo telefon nie taki jeno łowaki, samolot do tyłu loto, ałuto za gośno wyrcy, lalka za mało, lebo nie becy, lebo ślypiami nie tak przewolo, lebo kudły krocone, lebo za proste, nie dogodzis, choćbyś se syćkie zyły s ronk wypruł, nie docyniom tfoje krwawicy, a ty gupi na łbie bydzies stawoł coby beło nojpiykniejse, nojprymniejse, no bo jakze, pszecio pudzie do pszedszkolo, cy do szkoły, musi mieć nojlepsiejse, jesce lepsiejse jak jego kolega.
No to siyngłeś rynkom pod zogłowek, wymacołeś jakigosik cukierka, jesceś go dobrze nie rozwinoł a jus ześ słysoł co cza s wyra fstawać, bo do kłościoła na ROROTKI, a nie powiom bo sło sie wartko, i cłek beł ciekawy, a cego? ano;
Downi jesce pszed II Soborom Watykajskim f naskim kościele łontorz główny beł kapke łodsuniynty łode ściany, beły balaski, po bokak beły takie wyzse ławy co to siedzieli kleryki, a ji baby co to pszysły sie modlić, ale łocy miały do łokoła głowy, i takie zamodlone, takie niby fpaczone f łontorz, a syćko widziały co ktore dziecko robi, i jeno cekały, coby jus ktoregosik potarmosić, za usy wytargać, za kudły pociongnońć, tako beła ik modlitfa, i jak tero paczem s perspektywy casu, to mi ik tero poprostu zol, dopiyro by tero miały co robić, a jesce na mszy co to jes ło dziesionty, ale by sie psiajucha wyzyły,
No, ale miało być ło tym łodsuniyntym łontorzu i tym Świotym Mikołaju; wiync jes.
Wiync za tym łodsuniyntym łontarzom beła tako staro drewniano skrzynia, i w dziyń tygo Świotygo Mikołaja co prymniejse gaździny pszynosiuły do kłościoła to kacki, to koguty, beły tys kury, i gynś sie trafiuła, no bo indora to łodrazu na plebanije zanosili. A tero napisem locego cłek beł ciekawy tego dnia, no bo ktosik musioł te dary łod gospodyń pszyjońć, wiync pszycoście Pietrek s Jaśkom zza kłościoła łoni jus tygo dobytku pilnowali, co jakisik cos fsodzali łape do skrzynije i to cy koguta, cy kure, cy kacora ściskali coby sie ta gadzina zadarła, no ji sie darła, a casami to ji kogut zapioł.
No, ale poco to syćko beło, a dyć jak downi Bogu składali piyrwociny, tak tom gadzine pszynosili tero, coby sie kury dobrze niesły, kacki i gynsi dobrze młode wywiedły, coby ik lisy nie piyrzyły, wilki łowiec nie targały, bo pszecio ;
Na Świyntygo Mikołaja, rozbestwio sie wilkof zgraja
No Kosprzycka zafse kropiuła świoconom wodom dobytek coby pieron nie trzasnoł ,gadzine coby sie burzy nie boła,a ji dziecka tys kropiuła coby grzecne beły….
stary gazda cdn…..
Kościół parafialny w Tymbarku
Obecnie trwa remont wnętrza kościoła parafialnego w Tymbarku. Między innymi dzięki pracy magisterskiej ks.Damiana Kurka, napisanej na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawłą II w Krakowie Wydziale Teologicznym, sekcja w Tarnowie, pod tytułem „PARAFIA TYMBARK W LATACH 1918-1987 ” możemy poznać lepiej historię budowy i remontów naszego kościoła.
Tymbarski kościół parafialny
Sercem każdej parafii, jej centralnym ośrodkiem życia religijnego, jest kościół, czyli budynek poświęcony w obrzędzie liturgicznym przez biskupa. W kościele wspólnota ochrzczonych gromadzi się na słuchaniu Słowa Bożego, wspólnej i indywidualnej modlitwie oraz celebracji sakramentów, zwłaszcza Najświętszej Eucharystii. Bez kościoła parafialnego życie i funkcjonowanie parafii nie jest właściwe. Kościół parafialny gromadzi miejscową wspólnotę, która stanowi podstawową jednostkę Kościoła powszechnego. On skupia całe życie religijne parafii. Kościół parafialny – ośrodek kultu eucharystycznego – to mieszkanie Boga, widzialny znak łączności parafii z Kościołem i Jego Głową, miejsce prywatnej modlitwy. W nim cała parafia zbiera się, by oddać Bogu chwałę i zaznaczyć swą łączność z Chrystusem w Kościele.
Kościół murowany, pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Marii Panny, jest drugim, a może trzecim kościołem parafii Tymbark. Nie wiemy tego na pewno, gdyż nigdzie nie można znaleźć dokumentów związanych z historią kościołów. O poprzednim wiemy jednak, że był to kościółek drewniany, zlokalizowany mniej więcej w miejscu obecnego, starego Domu Parafialnego. Wyglądem przypominał stary kościół w Dobrej, czy w Wilkowisku. Obok kościoła znajdował się cmentarz grzebalny, który istniał do roku 1878 (w tym roku założono nowy cmentarz, który stanowi część obecnego). Jako relikt tamtego cmentarza pozostała na dawnym miejscu tylko kaplica św. Krzyża, która stanowi grobowiec rodzinny Myszkowskich, byłych właścicieli dóbr tymbarskich.
O poprzednim kościele wiemy również i to, że na początku XIX wieku z niewyjaśnionych przyczyn spłonął doszczętnie. Kiedy dokładnie – nie wiadomo. Wraz z kościołem spłonęły wszelkie dokumenty, jakie się w nim znajdowały. Wiemy natomiast z całą pewnością, że proboszczem był wówczas ksiądz Andrzej Danek (od 30 stycznia 1803 roku do 31 grudnia 1831 r.). Zniszczenie kościoła przez pożar było wielką tragedią dla tymbarskiej parafii. Aby więc zapobiec podobnemu nieszczęściu w przyszłości, dzięki staraniom księdza Danka, przy całkowitej aprobacie społeczności parafialnej, postanowiono wybudować nowy, murowany kościół. Został on zlokalizowany na parceli nieco powyżej dawnego kościoła.
Nie wiemy, jak długo trwała budowa nowej świątyni. Wiadomym jest natomiast, że budowę tę zakończono w 1824 roku i w tym też roku mogli już parafianie tymbarscy uczestniczyć w nabożeństwach w niej odprawianych. Natomiast uroczystości związane z konsekracją nowej świątyni odbyły się dopiero 18 maja 1825 roku. Konsekracji dokonał ks. biskup Grzegorz Ziegler.
Warto w tym miejscu wspomnieć o tym, że bp Grzegorz Ziegler był pierwszym biskupem diecezji tynieckiej, erygowanej bullą Piusa VII z dnia 20 września 1821 roku, a od 1826 – tarnowskiej. Wprawdzie diecezja tarnowska zaistniała już nieco wcześniej, powołana mocą bulli papieża Piusa VI z dnia 13 marca 1786 roku, jednak na skutek wydarzeń politycznych została skasowana w 1807 roku. Dopiero po Kongresie Wiedeńskim z 1815 roku została utworzona diecezja tyniecka, zaś jej biskupem ordynariuszem został właśnie Grzegorz Tomasz Ziegler, niegdyś przeor z Tyńca. Pierwszą siedzibą nowopowstałej diecezji był również Tyniec. Do Tarnowa stolica diecezji przeniesiona została dopiero w roku 1826. Przed rokiem 1821, od 1808 parafia Tymbark należała do diecezji krakowskiej, a następnie (na skutek dalszych zmian politycznych) do Wikariatu Starosądeckiego (1810-1821). Warto również nadmienić, że z chwilą powstania nowej diecezji Tymbark był już siedzibą dekanatu, do którego należało 13 parafii z dwiema filiami o łącznej ilości 44 214 wiernych. Do dekanatu tymbarskiego w tym okresie należały również parafie Limanowa i Mszana Dolna.
Wróćmy jednak do samego kościoła jako świątyni parafii tymbarskiej. Należy uzmysłowić sobie, że nowo wybudowany budynek kościelny nie wyglądał tak, jakim widzimy go dzisiaj. Od czasu wybudowania do dnia dzisiejszego był szereg razy przebudowywany i odnawiany.
Dla przykładu:
– pokrycie dachu najpierw stanowiły gonty, później dachówka, a obecnie blacha miedziana;
– ogrodzenie – najpierw był to zwykły płot sztachetowy, następnie parkan murowany z kamienia i cegły, aż wreszcie takie, jakim widzimy je dzisiaj;
– w roku 1857 wzniesiono obecny hełm wieży;
– w roku 1877 zmieniono gonty na całej powierzchni dachu kościelnego;
– w roku 1896 dobudowano zakrystię ze skarbczykiem na piętrze (obecnie składzik kościelny), wieżyczkę na sygnaturkę oraz pokryto dach kościelny dachówkami;
– w roku 1898 zamontowano organy wykonane przez organomistrza Falla ze Szczyrzyca;
– w latach 1901-1908 budowano parkan murowany wokół kościoła;
– w roku 1925 wykonano w kościele pozorne sklepienie kolebkowe na gurtach spływających na płaskie filary przyścienne.
Lata 1962-1966 to gruntowne odnowienie kościoła z zewnątrz i wewnątrz.
Wszystkie te prace modernizacyjne, związane z przebudową i wystrojem tymbarskiej świątyni, które wpłynęły na jej zewnętrzny i wewnętrzny wygląd, świadczą o stałej trosce o Dom Boży. A wszystko to za sprawą oddanych księży pracujących w tymbarskiej parafii, szczególnie zaś sprawujących urząd proboszczów czy administratorów.
W latach 1916-1987 byli to księża:
– Józef Szewczyk – 3.07.1916-31.05.1935 – proboszcz;
– Andrzej Bogacz – 1.06.1935-14.12.1935 – administrator; 15.12.1935-19.03.1952 – proboszcz:
– Eugeniusz Piech – 20.03.1952-1.08.1952 – administrator,
– Józef Głodzik – 1.08.1952-8.12.1953 – proboszcz;
– Wincenty Świerczek – 8.12.1953-6.09.1955 – administrator;
– Teofil Świątek – 6.09.1955-5.05.1987 – proboszcz;
– Franciszek Chodór – 6.05.1987 – 24.05.1987 – administrator.
Wszyscy oni zasługują na wdzięczną pamięć parafian, gdyż wiele dobrego dla Tymbarku uczynili.
Warto jeszcze wspomnieć krótko o ważniejszych elementach wyposażenia tymbarskiego kościoła, z których większość to już zabytki kultury:
- ołtarz główny neobarokowy (koniec XIX i początek XX w.) z szeroką nastawą (retabulum) i posągami św. Kingi i bł. Salomei; w nastawie obrazy wymienne: św. Trójca – malowany przez Jana Stankiewicza w roku 1858 – oraz Narodzenie NMP – malowany przez Ferdynanda Olesińskiego w roku 1891;
- ołtarz boczny lewy – neobarokowy, z przełomu XIX/XX wieku z barokowym (z II poł. XVII w.) obrazem św. Anny Samotrzeć w sukience drewnianej;
- ołtarz boczny prawy z figurą Serca Jezusowego – zwieńczenie barokowe (II poł. XVII w.) z obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej i rzeźbami św.Jana Chrzciciela i św. Rocha;
- chrzcielnica renesansowa, kamienna z 1541 roku;
- ambona neobarokowa (II poł. XIX w.) z obrazem Chrystusa Dobrego Pasterza (malowana przez Stanisława Fischera w 1936 roku);
- obrazy stacji Drogi Krzyżowej z 1883 roku;
- rzeźba Chrystusa Zmartwychwstałego (barokowo-ludowa, XVIII-XIX w.);
- organy zbudowane w 1898 roku;
- dzwony – późnogotycki „Urban”, odlany w 1536 roku, dwa odlane w 1957 r. oraz sygnaturka, według zapisów kroniki, z 1340 roku.
Historia spisana przez ks.Damiana kończy się na 1987 roku. Rok później, czyli w 1988 roku ówczesny proboszcz ks.Józef Leśniak rozpoczął generalny remont świątyni. Dokonano wymiany tynku wewnętrznego, instalacji elektrycznej, wentylacyjnej i centralnego ogrzewania, a także przemalowano wnętrze kościoła, zmieniono wystrój. Zmieniono pokrycie dachu na miedzianą blachę. W późniejszym okresie ks.Leśniak rozbudował kościół poprzez dobudowę naw bocznych. Następca, ks.Edward Nylec, przeprowadził remont sklepienia kościoła. W ubiegłym roku staraniem księdza proboszcza Jana Banacha całkowicie zmieniono ogrzewanie kościoła, a teraz trwa odnowienie wnętrza, ścian wewnętrznych kościoła.
IWS

zdjęcie wnętrza kościoła z września 2021, przed realizowanym obecnie remontem
100 lat temu – wspomnienia z dworu
Poniżej przedruk artykułu z Głosu Tymbarku nr 33 z 1999 roku.
1911 rok, Stary Dwór – mieszkał w nim Jan Myszkowski – miał on trzech synów. Feliks, był zarządcą hrabiego w Tarnowie; drugi syn miał dwie córki: jedna z nich to Pröklowa, mieszkająca w Starym Dworze, druga Zielonkowa – mieszkała w Starym Sączu. Pröklowie mieli dwie córki i syna Mariana, który był zarządcą i mieszkał dalej w Starym Dworze z żoną i dziećmi. Trzeci syn to Józef Myszkowski, który się ożenił i wybudował Nowy Dwór u góry i tam zamieszkał.
W Starym Dworze były stodoły, stajnie, kurnik bardzo ładnie zrobiony, okrągły. Mleko, jajka, mięso dowożono do góry do Nowego Dworu.
I wojna światowa – oczami dziecka – przyjechali kozacy na koniach z długimi dzidami, zabijali w Starym Dworze bydło, odjechali na bitwę – pod Jabłońcem ich odbili i byliśmy znów pod zaborem austriackim – Cesarz Józef.
Nowy Dwór
Józef Myszkowski miał dwóch synów: Jerzego, który miał dwór w Łuczycach i Ludwika, który miał dwór w Stubnie, oraz córkę Zofię. Zofia wyszła za mąż za Karola Turskiego, będącego zarządcą majątku w Stubnie. Turski pochodził ze Szwajcarii, był wykształconym człowiekiem. Razem z księdzem Józefem Szewczykiem radzili jakby to chłopom pomóc i ulżyć. Z ich inicjatywy i za ich staraniem powstała mleczarnia oraz owocarnia. Do dworu po naukę jak powołać mleczarnię i owocarnię przychodzili Macko, Kulpa i Marek. Dwór dał bezinteresownie parcele pod mleczarnię, owocarnię jak również miejsce pod Kasę Stefczyka, którą utworzyli ks. Józef Szewczyk i Karol Turski, aby w biedzie mogli chłopi się poratować pożyczką. Dwór sprowadził również nauczycielkę, aby dziewczęta nauczyły się robótek – wykonane prace były później sprzedawane. Za czasów „komuny” nie ośmielano się wspominać o tym, że mleczarnia, tartak i owocarnia – to zasługa byłych dziedziców Turskich.
Jak wyglądał Nowy Dwór? Jadalnia duży stół i portrety starych dziedziców (Józef i Jadwiga Myszkowscy), krzesła, kredensy, porcelana. Następnie był pokój dziecinny, sypialnia, garderoba, u góry pokoje gościnne i gabinet oraz biblioteka. Na dole salon, a w nim fortepian i fotele. Obok budynku mieszkalnego wybudowana była kuchnia, oficyna, obok kuchni stajenka, w której był kucyk do wożenia przy pracach w ogrodzie.
Ogród i najbliższe otoczenie dworu było pod opieką zarządcy Bronisławy Filipiak, całym sercem oddanej swoim obowiązkom. Dbała o piękne drzewa w parku, magnolie, trawnik, róże do cięcia, bzy. Szpaler niziutkich różyczek od gościńca zdobił wejście do dworu. Przepiękny gazon, na środku którego rosła bordowa dalia. Nad gazonem kort tenisowy. Pani Bronisława prowadziła ponadto ogród jarzynowy, oranżerię, dbała o drzewka owocowe. Dziedzice darzyli ją pełnym zaufaniem, na które całkowicie zasługiwała.
Ksiądz Józef Szewczyk (proboszcz parafii Tymbark, red.) prawie codziennie przyjeżdżał na kolację do dworu, bardzo przyjaźnił się z dziedzicami.
Pani Zofia Turska przyjeżdżała do kościoła powozem, siedziała w ławce w kościele po lewej stronie głównego ołtarza.
Widzę jej twarz uśmiechniętą i życzliwe oczy, widzę ją siedzącą z wnuczką Basią Bzowską. Dziedzice urządzali dla służby dożynki i loterie. Służbie płacili 25 zł miesięcznie.
WD
Powyższy tekst jest wspaniała ilustracją czasu sprzed ok dziewięćdziesięciu lat (od red.: artykuł był drukowany w 1999 r.) Nie jest on udokumentowany naukowo, ale przedstawia własne opinie i przeżycia autorki, stanowi przyczynek do poznawania naszej Małej Ojczyzny….
Poniżej widokówka, pochodząca z „Kolekcji Prywatnej Tymbark”. W dziale „Historia” portalu „tymbark.in” znajdują się inne artykuły i historyczne zdjęcia m.in. z życia tymbarskiego dworu
Piękna karta Tymbarczan
6 sierpnia 1914 r. na rozkaz Józefa Piłsudskiego z krakowskich Oleandrów wyruszyła I Kompania Kadrowa. O godz. 9.45 jej żołnierze obalili słupy graniczne państw zaborczych w Michałowicach i po wyzwoleniu z rąk rosyjskich Słomnik, Miechowa, Jędrzejowa i Chęcin, dotarli 12 sierpnia do Kielc. Kadrówka była pierwszym od powstania styczniowego regularnym oddziałem armii polskiej. Dała początek Legionom Polskim, które swym wysiłkiem zbrojnym w latach I wojny światowej przyczyniły się do odzyskania niepodległości w 1918 r.
Na apel Józefa Piłsudskiego odpowiedzieli również młodzi mieszkańcy Tymbarku należący do 26. Polskiej Drużyny Strzeleckiej. Kilkunastu drużyniaków ze stacji kolejowej w Tymbarku udało się do Oleandrów aby rozpocząć walkę o Wolność Ojczyzny. Chwała bohaterom.
Na zdjęciach p.por. Jan Kordeczka oraz wzmianka z kroniki tymbarskiego Strzelca o tamtych wydarzeniach.
Źródło IPN i kronika tymbarskiego Strzelca.
st.insp. ZS Robert Nowak






















