Widok na tymbarską Owocarnię, sprzed dwudziestu laty
źródło zdjęcia: Głos Tymbarku z 2001 roku „W obiektywie Antoniego Łomzika”
źródło zdjęcia: Głos Tymbarku z 2001 roku „W obiektywie Antoniego Łomzika”
Modlitewnik dla członków Bractwa Najświętszego Serca Jezusa, wydany w 1888 r. w Krakowie (wydanie dla niewiast). Bractwo działało w Kościele katolickim w XVII, XIX i na początku XX w. Jego misją było praktykowanie i propagowanie nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Powstało dzięki objawieniom, które otrzymała francuska zakonnica, św. Małgorzata Maria Alacoque, co przyczyniło się do rozprzestrzenienie się kultu Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Modlitewnik ten rozpoczyna się od modlitw powszechnych, a następnie od modlitw związanych z przeżywaniem, uczestnictwem we Mszy św.
W XIX wieku Msza święta sprawowana była po łacinie i w formie „tyłem do ludu”. Forma ta została zmieniona dopiero w XX wieku reformami wprowadzonymi w wyniku Soboru Watykańskiego II. Ustanowiono celebrację wg zasady „przodem do ludu” oraz zaczęto podczas Mszy świętej używać języka ojczystego. Jako argument tej zmiany, wprowadzonej po wielu wiekach stosowanej dotychczasowej formy, podano, że pozwoli to wiernym lepiej zrozumieć przebieg Eucharystii.
Ale powróćmy do wieku XIX, początku XX, i zobaczmy, jak wiernym, naszym przodkom, została opisana Eucharystia.
brakuje następnej strony
cd spisanych przez Zenona Duchnika dziejów naszych okolic. Treść odcinka 5. oraz 6.publikowana była w 2011 roku
link do części czwartej: https://tymbark.in/zyli-wsrod-nas-niech-to-wspomnienie-bedzie/
Link do pierwszej części artykułu: https://tymbark.in/zyli-wsrod-nas
Ciekawy epizod był na starej ławie obok szkoły.
Dwóch Niemców siedziało na ławie, nogi opuszczone nad wodę, trzeci kapał się w rzece. W pewnym momencie weszło dwóch mężczyzn uśmiechając się do Niemców. Kiwnęli im grzecznie głowami, nagle odwrócili się z bronią gotową do strzału, kazali
Niemcom skakać do wody zabierając ich broń – co Ci posłusznie uczynili. Dwóch w mokrych mundurach, a trzeci Niemiec nago, uciekli z wody w zarośla. Niemcy chcieli spalić domy pod Winnicą (przysiółek w Łososinie). Ledwo Piestrzyński uprosił i przekupił Niemców, aby tego nie robili. Niemcy jednak krótko po tym przyszli po Mariana Odziomka. Nie było w domu, wzięli jego ojca – Drogomistrza Stanisława, który nie powrócił z obozu. Na jego temat nie mogłem uzyskać już od nikogo informacji.
Wszystkich aresztowanych wywieziono do Auschwitz – największego obozu koncentracyjnego utworzonego przez Niemców na terenach okupowanej Polski. Zginęło w nim od 1-1,4 mln ludzi. Jan Mamak otrzymał Nr 81708, Stanisław Golonka Nr 93177.
Numeru Walentego Czopa nie ustaliłem, mimo iż rozmawiałem telefonicznie z jego synem Józefem ze Szczakowej, mimo to bardzo mu dziękuję za wiele cennych informacji. Nie ustaliłem numerów Franciszka Czopa i Stanisława Odziomka. Myślę, że były zbliżone do 90 000.
„Żyli wśród nas… – niech to wspomnienie będzie zapłatą dla moich rozmówców i ocalili od zapomnienia tych co zginęli” to cykl artykułów Zenona Duchnika publikowanych periodyku Parafii Łososina „Nasza Wspólnota” , w 2010 roku .
Przed laty, a dokładnie w 1995 r., gdy Klub Krajoznawczy PTTK „Elita Włóczęgów” z Piekiełka organizował trzecie modlitewne spotkanie na Paproci (645 m npm.) pod hasłem ” O bezpieczne lato, czyste środowisko”, jako opiekun Koła zwróciłem się do Pani Marii G., pracownicy Ośrodka Doskonalenia Rolniczego w Nowym Sączu, abyśmy zrobili to razem z ODR-em. Liczyłem bowiem na to, że zasponsorują nagrody w konkursach.
Usłyszałem wtedy odpowiedź: Nie na Paproci, stamtąd ludzie zabijali i kradli. Ubodło mnie to, ponieważ na te tematy dużo słyszałem w domu i u Józefa Golonki, gdy nieraz siedząc w kącie „jak mysz pod miotłą” słuchałem opowiadania ludzi, którzy
przeżyli okupację. Postanowiłem jednak zbierać materiały. Przeprowadziłem mnóstwo rozmów z ludźmi żyjącymi i tymi, co już teraz odeszli na „drugi brzeg”.
Kilka lat później prowadząc wycieczkę z jednego Liceum młodzi ludzie naskoczyli na mnie „niepotrzebnie nasi dziadkowie i ojcowie upierali się przy Wolnej Polsce, – gdybyśmy byli pod Austrią, albo pod Niemcami, mielibyśmy pracę i moglibyśmy być kimś”. Kim to już nie powiedzieli. Mnie to bardzo zabolało. Uniosłem się i rzuciłem to, co dziś w rozwinięciu chcę napisać. Wzbogacony o dalsze rozmowy z rodzinami tych, którzy w bestialski sposób zostali zamordowani w obozach zagłady. Niech to wspomnienie będzie zapłatą dla moich rozmówców i ocali od zapomnienia tych co zginęli.
„Jesteśmy silni gotowi i zwarci” to hasło głoszone przez Rząd RP w 1939 r. „Francja i Anglia nas nie opuszczą w potrzebie” O jakże mylne to słowa! 1 wrzesień 1939r. – Niemcy rozpoczęli agresję na Polskę. Samoloty, czołgi, artyleria sunęły w głąb naszej Ojczyzny z północy, zachodu i od południa. W rejonie Limanowej i Łososiny Górnej byli już trzeciego września. Kto mógł to wyszedł, by zobaczyć co się dzieje. Od Sowlin sunęły auta, czołgi, motory, tumany kurzu unosiły się w powietrzu, ludzie kiwali głowami, żegnali się, ale byli i tacy którzy ich witali częstowali się zupą z ich kotła, a nawet wręczyli kwiaty, jak to zrobiła szesnastolatka córka sprzedawcy sklepu Kółka Rolniczego w Łososinie Wanda Cabała.
Rzeczywistość okazała się bardzo brutalna.
Niemcy wprowadzili kontyngenty -niewywiązanie się groziło śmiercią lub wywózką w nieznane, godzina policyjna i wiele innych nieprzewidywalnych rzeczy.
Kierownik Szkoły Stanisław Odziomek musiał uciekać – ukrywał się całą okupację w Krasnym Potockim. Jego miejsce zajął Władysław Kosiaty -sercem oddany Niemcom. Żydzi z Łososiny, tak z centrum, jak i z Wesołej, zdążyli sprzedać majątek i wyjechać w świat. Z Koszar Ajzyka z rodziną osadzono w limanowskim getcie. Syn Ajzyka ukrywał się na Pasierbcu do 1944r. w pustym budującym się domu. Jednak ktoś go zdradził i Sołtys Pasierbca Pan K. z kolegą doprowadzili go do Limanowej. Miał przy sobie kawał chleba. W Sowlinach poprosił prowadzących, że się chce posilić – przystali na to. Jankiel jadł, jadł na koniec resztę chleba ucałował i zostawił mówiąc „Może będzie ktoś głodny to uratuje mu życie”. Dwie Ajzykówny rozstrzelano na Kirkucie jako zakładniczki, z resztą rodziny nie wiem co się stało.
Aresztowali też Żyda z Piekiełka, o jego córce wspominałem pisząc o Walentym Chudym.
Wiosną 1940 r. Niemcy utworzyli na terenie Polski obóz zagłady w okolicach Oświęcimia – Auschwitz, potem drugi podobóz
Bürkenau, gdzie przywożeni byli głównie Żydzi i ludność cygańska. Pierwszy transport kolejowy do Auschwitz odszedł z Tarnowa 14 czerwca 1940 roku (od red. poprawiono datę), było tam wielu znanych i cenionych Polaków jak Bronisław Czech – olimpijczyk.
Było też dwóch mieszkańców Piekiełka. Tadeusz Lisowski (właściwe Kapitan Tadeusz Paolone) otrzymał obozowy nr 329.
Tadeusz zaangażował się w organizowanie ruchu Oporu na terenie Auschwitz. W 1943r. do obozu dotarł kolejny transport więźniów – jednym z wielu był tymbarczanin Józef S. kolega Tadeusza, który tak się ucieszył na widok przyjaciela i krzyknął „Cześć Tadek”. Tadek nic, więc ten potrząsnął jego ramieniem: „Tadek Paolone co nie poznajesz?” Ktoś doniósł, że Lisowski to Paolone. W październiku 1943r. Paolone wraz z towarzyszami niedoli zostali rozstrzelani.
Przed śmiercią prosili, aby nie strzelać im w tył głowy z wiatrówki, lecz jak do żołnierzy z pistoletów prosto w twarz. Niemcy docenili to.
Paolone jeszcze krzyknął: „Niech żyje wolna i niepodl….” to były ostatnie słowa.
Drugim więźniem był mgr historii Władysław Duchnik. Ukończył Uniwersytet Jagielloński, uczył w średniej szkole w Brześciu nad Bugiem. Gdy wojna się rozpoczęła przyjechał w rodzinne strony. Starał się być potrzebny, uczył i tu został aresztowany, osadzony w Nowym Sączu. Potem przewieziony do Oświęcimia – nie powrócił, zaginął. Dokumenty zaginęły podczas pożaru domu Antoniego Duchnika – jego brata.
W 1942r. Zostaje założony ZWZ AK w Łososinie Górnej. W skład oddziału weszło 28 osób, trzy drużyny: Mariana Odziomka,
Franciszka Kubatka i Stanisława Rysia. Kiedy chodziłem do szkoły często słyszałem, jak opowiadali ludzie, gdy wieczorami
się zeszli u nas w domu albo czasem przy pięknej wieczornej pogodzie u Józefa Golonki, o zdradzie, jakiej miał się dopuścić Stanisław R.
Poszedł do swojej dziewczyny S.E. w Sowlinach i mówi: „będziemy bić Niemców, założyliśmy organizację”. Podsłuchał to strażnik Rafinerii i zgłosił na Gestapo. (Ostatni właściciel Francuz zamknął Rafinerię w 1934 r., Niemcy w czasie okupacji zrobili na terenie Rafinerii magazyn paliw, a równocześnie był tam obóz jeniecki).
Inni mówili, że Panna S.E. upoiła go miłością i sama zgłosiła na Policję. Niedawno rozmawiałem ze znajomym, który mi powiedział, że Stanisława R. Niemcy wzięli jako zakładnika, a on chcąc ratować własną skórę zdradził swoich kolegów. Nastąpiły aresztowania. Na pierwszy ogień Gestapowcy zawitali u Jana Mamaka na Zarębkach w Łososinie. Przyprowadził ich sołtys Antoni R., który zresztą nie miał innego wyboru. Weszli do domu, gdy Mamak spał. Obudzili go i skuli w kajdany. Jeden Gestapowiec został pilnować, pozostali poszli po Górszczyka Kazimierza do Serafina i po Stanisława Golonkę. Kazimierz Górszczyk widząc, że Niemcy idą zaczął uciekać – niestety tuż przed wskoczeniem w potok został postrzelony. Wobec tego wzięli jego ojczyma Jana Serafina. Znaleziono podwodę, którą wieźli rannego, a Mamak i Serafin skuci razem ręka do ręki byli prowadzeni. (Golonka zdążył uciec, Niemcy złapali go dopiero za miesiąc). Smutne było pożegnanie Mamaka ze swoją córką, sześcioletnią wówczas Apolonią, dziecko rzuciło się ojcu na szyję płakało. A jeden z Niemców powiedział: „Nie płacz dziecko, tatuś wróci” – „No, wróci!” – odparło dziecko. Podczas zjazdu z Zarębek Kazimierz Górszczyk dokonał żywota- Niemcy zatrzymali wóz zdjęli czapki, potem rozkuli Serafina i puścili wolno. Mamaka zabrano na Gestapo do Tarnowa.
Dotychczasowy proboszcz Parafii Podłopień ks.Wiesław Orwat (który od sierpnia przejmie nowe obowiązki jako proboszcz w Łęgu Tarnowskim) święcenia kapłańskie przyjął 12 czerwca 1988 roku.
W 25-lecie tego wydarzenia Parafia Podłopień dziękowała Bogu i ludziom za dar kapłaństwa ks.Wiesława Orwata.
Ten jubileusz sprzed dziesięciu lat przypomina poniższy zapis filmowy.
IWS
Opis filmu: Dokument z cyklu „Portret Województwa”. Nowy Sącz – portret miasta i województwa nowosądeckiego. Piękno regionu, prezentacja 5-letnich planów włodarzy województwa, które obejmują koncepcje dotyczące rozwoju turystyki, przemysłu i przetwórstwa owocowego oraz rozwoju kultury. Tymbark – nowoczesne metody w przetwórstwie, zakładanie szklarni wielkopowierzchniowych. Rozwój turystyki w regionie koncentruje się na masowej turystyce oraz rozbudowie słynnych uzdrowisk. Plany rozwoju infrastruktury turystycznej. Inwestycje związane z ochroną przyrody, tworzenie nowych parków krajobrazowych, budowa oczyszczalni ścieków i regulacja rzek. Współpraca z naukowcami z Akademii Rolniczej z Krakowa. Rozwój działalności kulturalnej, w szczególności w zakresie bibliotekarstwa.
(województwo nowosądeckie było w latach 1975–1998)
poniżej kadr z filmu