Historia
O pielgrzymowaniu ks.Jana Palki – widokówka ze zbiorów KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK
Karta pocztowa przesłana w roku 1902 przez księdza Jana Palkę do domu rodzinnego w Podłopieniu. Galicyjskie czasy dokładnie 120 lat temu. Potwierdzenie zamiłowania księdza Palki do pielgrzymowania. ” Zasyłam Wam Wszystkim pozdrowienia ” napisał z Santiago de Compostela – całość możemy zobaczyć na przedniej stronie tej karty którą pozwolę sobie pokazać na kolejnej fotografii. Niezwykle cenny historyczny artefakt w moich zbiorach starych kart pocztowych i korespondencyjnych związanych z dziejami Tymbarku – proszę tylko spojrzeć na pięknie odciśnięty stempel poczty w Tymbarku z roku 1902 !!!
Compostela dnia 21/6 1902 – korespondencja przesłana przez księdza Jana Palkę na starej karcie pocztowej. Camino de Santiago przebyta przez naszego rodaka na początku XX wieku. Niezwykła wartość, piękne wspomnienie sprzed lat.
Grota Najświętszej Maryi w Porąbce Uszewskiej powstała dzięki księdzu Janowi Palce z Podłopienia
„Władysław Kuc” – historia życia przedwojennego wójta Tymbarku (część pierwsza)
’Władysław Kuc” – rozdział książki „Bracia” Anny Zemek Włodek, książki opisującej losy pięciu braci Kuców z Podłopienia , wydanej w 2016 roku przez Stowarzyszenie na rzecz Badań i Dokumentacji „A POSTERIORI” z Nowego Sącza.
Władysław Kuc
Władysław był drugim dzieckiem Jana i Reginy. Urodził się w 1893 roku. W wieku siedmiu lat rozpoczął naukę w trwającej pięć lat, trzyklasowej
szkole w Tymbarku, gdzie uczył się religii, języka ojczystego, matematyki, przyrody, rysunku i śpiewu oraz języka niemieckiego. Starszy brat
Władysława, Michał, rozpoczął naukę w nowosądeckim gimnazjum, rodzice zdecydowali więc, że Władysław pozostanie w domu i odziedziczy
rodzinny majątek. Władysław pomagał więc rodzicom i uczył się gospodarowania.
W roku 1915 został wcielony do armii Monarchii Austro-Węgierskiej i wysłany na Bukowinę w Galicji wschodniej. Brał udział w walkach na frontach I wojny światowej, między innymi pod Zborowem nad rzeką Strypą we wrześniu 1915. Pod koniec 1916 roku stacjonował w Bośni, skąd 2 października przysłał kartę pocztową do swojego brata w Krakowie. Armia austro-węgierska była wielonarodowa i wielojęzyczna. Walczyli w niej Austriacy, Węgrzy, Czesi, Polacy, Chorwaci i Żydzi. Większość pułków była dwu-lub trzyjęzyczna, ale językiem służbowym był język niemiecki. Dzięki temu Władysław Kuc opanował perfekcyjnie ten język. Znał także hebrajski i jidisz.
Po wojnie Władysław wrócił do rodzinnego Tymbarku. Tak jak to wcześniej zostało postanowione, miał zostać dziedzicem rodzinnego majątku. Okazją do jego przekazania były zrękowiny Władysława i Józefy Biel. 9 stycznia 1920 roku w kancelarii notarialnej w Limanowej, aktem spisanym przez notariusza Stanisława Gałzińskiego, zawarto kontrakt przedślubny pomiędzy Władysławem Kucem, synem Jana a Józefą Biel, córką Stanisławą z Raciborzan. Zgodnie z kontraktem, po czterech latach, prawie cały majątek Jana i Reginy miał przypaść Władysławowi. 54-letni wówczas Jan Kuc zastrzegł jednak dla siebie i swojej żony dożywotnie użytkowanie połowy majątku oraz spłatę przez Władysława dziedzicznych części swoim
braciom. Akt ten został spisany w obecności świadków, gospodarza z Gruszowa Stanisława Pokrackiego oraz Herscha Langera, kupca z Limanowej. Ślub młodej pary odbył się 20 stycznia 1920 roku w kościele parafialnym w Skrzydlnej.
Kiedy w 1934 Tymbark utracił prawa miejskie, Władysław Kuc decyzją radnych został wybrany na stanowisko wójta. Był bardzo aktywnym urzędnikiem. Współpracował z mieszkańcami Tymbarku, m.in.Zofią Turską z Myszkowskich, dziedziczką dworu w Tymbarku, inżynierem Józefem Marekiem, magistrem Józefem Kulpą i Janem Macko.
Zainicjował budowę pierwszego mostu na Dobrzance, doprowadził do powstania w Tymbarku Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej Stefczyka, był jednym z inicjatorów budowy mleczarni, remizy strażackiej i innych obiektów użyteczności publicznej. Zasiadał w pierwszym zarządzie powstałej w 1935 roku w Tymbarku spółdzielni ogrodniczej zwanej „Owocarnią”. Przewodniczącą została Zofia Turska, zastępcą – Władysław Kuc, a członkami zarządu- Jan Macko i inżynier Józef Marek,
wykonywać rozkazy niemieckich naczelników miast. Byli osobiście odpowiedzialni za dokładne ich wypełnianie. Większość z nich narażając
własne życie pomagała jednak mieszkańcom miast i gmin, choć zdarzały się także przypadki kolaboracji.
Powszechną praktyką okupanta było wyznaczanie dziesięciu zakładników, którzy mieli odpowiadać swoim życiem za najmniejszy opór ze strony
ludności lub niewykonanie zarządzeń władz okupacyjnych. Zakładnicy żyli pod ciągłą presją. Musieli co jakiś czas stawiać się w komisariacie policji.
Znana jest historia burmistrza Nowego Sącza, Romana Sichrawy, który zmuszony do podania nazwisk zakładników, 10 razy wpisał swoje nazwisko.
Był to jednak odosobniony przypadek, bo zwykle zakładników wyznaczano.
Tak było też w przypadku Władysława Kuca, pełniącego od 1934 roku funkcję wójta, którego Niemcy pozostawili na stanowisku, prawdopodobnie
ze względu na bardzo dobrą znajomość języka niemieckiego. Wójt wyznaczył na zakładnika między innymi swojego kuzyna Józefa Kuca.
Niemcy nie wiedzieli, że zna on biegle język niemiecki, więc kiedy stawiał się na wezwanie, rozmawiali przy nim otwarcie. Zdarzało się, że posłyszane
przez Józefa informacje pomogły zapobiec nieszczęściom tymbarczan.
„Na świętego Mikołaja czeka dzieci cała zgraja” – pisał w 2015 r. Stary Gazda
No i jus tydzioj Adwyntu minoł, i jako by nie beło toć pszecio jus drugo niedziela Rorotek, a do tygo pszecio i Śfiotygo Mikołaja, ale bodej, ta bodej, s takim świotym Mikołajom.
Dzisiok jus nima te tradycyje, pszenieśli na Świota Bozego Narodzonio. I jo sie pytom, co to za urok, co to za pszyjomność, kaj te casy, kiej sie beło małym dzieckom, i jak sie cłek rano łobudziuł , to piyrse co robiuł to siyngoł łapom pod poduske, i se deliberowoł cy tys ton Świoty Mikołoj ło nim nie zapomnioł, cy tys pszynios jakigo cukierka, bo co tys innego mog przyniyś, no casami ruzge; bo jak godała staro Kosprzycka :
Na Świyntego Mikołaja, ceko dziecek cało zgraja,
Grzecnym do dobre ciostecko, a złyk pokropi rozeckom , ale przycoście beły to cukierki, casami jakosik cekoladka, co sie jom piyrsom ze smakom zjadło, a cukierki? cukierecki schowało sie na choinke, a jesce jak beły te dugie, to tym bardzi.
Nima sie co dziwić, takie beły casy, dutkof nie beło, ludziska kłozdy gros licyli, dwa razy łobejrzeli jak go wydali, casami jesce beła copka, cy szol, a beły tys i rykawice, ciesył sie cłek, oj ciesył.
Dzisiok tak paczys i paczys, na tom zgraje jak łospakowywujom te pudła f pudłak, i jesce pudłami łopakowane, paczys na te zadowolone miny dziecek, ale widzis tys zawiedzione łocy bo nie takigo komputra dostało jak kciało, bo telefon nie taki jeno łowaki, samolot do tyłu loto, ałuto za gośno wyrcy, lalka za mało, lebo nie becy, lebo ślypiami nie tak przewolo, lebo kudły krocone, lebo za proste, nie dogodzis, choćbyś se syćkie zyły s ronk wypruł, nie docyniom tfoje krwawicy, a ty gupi na łbie bydzies stawoł coby beło nojpiykniejse, nojprymniejse, no bo jakze, pszecio pudzie do pszedszkolo, cy do szkoły, musi mieć nojlepsiejse, jesce lepsiejse jak jego kolega.
No to siyngłeś rynkom pod zogłowek, wymacołeś jakigosik cukierka, jesceś go dobrze nie rozwinoł a jus ześ słysoł co cza s wyra fstawać, bo do kłościoła na ROROTKI, a nie powiom bo sło sie wartko, i cłek beł ciekawy, a cego? ano;
Downi jesce pszed II Soborom Watykajskim f naskim kościele łontorz główny beł kapke łodsuniynty łode ściany, beły balaski, po bokak beły takie wyzse ławy co to siedzieli kleryki, a ji baby co to pszysły sie modlić, ale łocy miały do łokoła głowy, i takie zamodlone, takie niby fpaczone f łontorz, a syćko widziały co ktore dziecko robi, i jeno cekały, coby jus ktoregosik potarmosić, za usy wytargać, za kudły pociongnońć, tako beła ik modlitfa, i jak tero paczem s perspektywy casu, to mi ik tero poprostu zol, dopiyro by tero miały co robić, a jesce na mszy co to jes ło dziesionty, ale by sie psiajucha wyzyły,
No, ale miało być ło tym łodsuniyntym łontorzu i tym Świotym Mikołaju; wiync jes.
Wiync za tym łodsuniyntym łontarzom beła tako staro drewniano skrzynia, i w dziyń tygo Świotygo Mikołaja co prymniejse gaździny pszynosiuły do kłościoła to kacki, to koguty, beły tys kury, i gynś sie trafiuła, no bo indora to łodrazu na plebanije zanosili. A tero napisem locego cłek beł ciekawy tego dnia, no bo ktosik musioł te dary łod gospodyń pszyjońć, wiync pszycoście Pietrek s Jaśkom zza kłościoła łoni jus tygo dobytku pilnowali, co jakisik cos fsodzali łape do skrzynije i to cy koguta, cy kure, cy kacora ściskali coby sie ta gadzina zadarła, no ji sie darła, a casami to ji kogut zapioł.
No, ale poco to syćko beło, a dyć jak downi Bogu składali piyrwociny, tak tom gadzine pszynosili tero, coby sie kury dobrze niesły, kacki i gynsi dobrze młode wywiedły, coby ik lisy nie piyrzyły, wilki łowiec nie targały, bo pszecio ;
Na Świyntygo Mikołaja, rozbestwio sie wilkof zgraja
No Kosprzycka zafse kropiuła świoconom wodom dobytek coby pieron nie trzasnoł ,gadzine coby sie burzy nie boła,a ji dziecka tys kropiuła coby grzecne beły….
stary gazda cdn…..
100 lat temu – wspomnienia z dworu
Poniżej przedruk artykułu z Głosu Tymbarku nr 33 z 1999 roku.
1911 rok, Stary Dwór – mieszkał w nim Jan Myszkowski – miał on trzech synów. Feliks, był zarządcą hrabiego w Tarnowie; drugi syn miał dwie córki: jedna z nich to Pröklowa, mieszkająca w Starym Dworze, druga Zielonkowa – mieszkała w Starym Sączu. Pröklowie mieli dwie córki i syna Mariana, który był zarządcą i mieszkał dalej w Starym Dworze z żoną i dziećmi. Trzeci syn to Józef Myszkowski, który się ożenił i wybudował Nowy Dwór u góry i tam zamieszkał.
W Starym Dworze były stodoły, stajnie, kurnik bardzo ładnie zrobiony, okrągły. Mleko, jajka, mięso dowożono do góry do Nowego Dworu.
I wojna światowa – oczami dziecka – przyjechali kozacy na koniach z długimi dzidami, zabijali w Starym Dworze bydło, odjechali na bitwę – pod Jabłońcem ich odbili i byliśmy znów pod zaborem austriackim – Cesarz Józef.
Nowy Dwór
Józef Myszkowski miał dwóch synów: Jerzego, który miał dwór w Łuczycach i Ludwika, który miał dwór w Stubnie, oraz córkę Zofię. Zofia wyszła za mąż za Karola Turskiego, będącego zarządcą majątku w Stubnie. Turski pochodził ze Szwajcarii, był wykształconym człowiekiem. Razem z księdzem Józefem Szewczykiem radzili jakby to chłopom pomóc i ulżyć. Z ich inicjatywy i za ich staraniem powstała mleczarnia oraz owocarnia. Do dworu po naukę jak powołać mleczarnię i owocarnię przychodzili Macko, Kulpa i Marek. Dwór dał bezinteresownie parcele pod mleczarnię, owocarnię jak również miejsce pod Kasę Stefczyka, którą utworzyli ks. Józef Szewczyk i Karol Turski, aby w biedzie mogli chłopi się poratować pożyczką. Dwór sprowadził również nauczycielkę, aby dziewczęta nauczyły się robótek – wykonane prace były później sprzedawane. Za czasów „komuny” nie ośmielano się wspominać o tym, że mleczarnia, tartak i owocarnia – to zasługa byłych dziedziców Turskich.
Jak wyglądał Nowy Dwór? Jadalnia duży stół i portrety starych dziedziców (Józef i Jadwiga Myszkowscy), krzesła, kredensy, porcelana. Następnie był pokój dziecinny, sypialnia, garderoba, u góry pokoje gościnne i gabinet oraz biblioteka. Na dole salon, a w nim fortepian i fotele. Obok budynku mieszkalnego wybudowana była kuchnia, oficyna, obok kuchni stajenka, w której był kucyk do wożenia przy pracach w ogrodzie.
Ogród i najbliższe otoczenie dworu było pod opieką zarządcy Bronisławy Filipiak, całym sercem oddanej swoim obowiązkom. Dbała o piękne drzewa w parku, magnolie, trawnik, róże do cięcia, bzy. Szpaler niziutkich różyczek od gościńca zdobił wejście do dworu. Przepiękny gazon, na środku którego rosła bordowa dalia. Nad gazonem kort tenisowy. Pani Bronisława prowadziła ponadto ogród jarzynowy, oranżerię, dbała o drzewka owocowe. Dziedzice darzyli ją pełnym zaufaniem, na które całkowicie zasługiwała.
Ksiądz Józef Szewczyk (proboszcz parafii Tymbark, red.) prawie codziennie przyjeżdżał na kolację do dworu, bardzo przyjaźnił się z dziedzicami.
Pani Zofia Turska przyjeżdżała do kościoła powozem, siedziała w ławce w kościele po lewej stronie głównego ołtarza.
Widzę jej twarz uśmiechniętą i życzliwe oczy, widzę ją siedzącą z wnuczką Basią Bzowską. Dziedzice urządzali dla służby dożynki i loterie. Służbie płacili 25 zł miesięcznie.
WD
Powyższy tekst jest wspaniała ilustracją czasu sprzed ok dziewięćdziesięciu lat (od red.: artykuł był drukowany w 1999 r.) Nie jest on udokumentowany naukowo, ale przedstawia własne opinie i przeżycia autorki, stanowi przyczynek do poznawania naszej Małej Ojczyzny….
Poniżej widokówka, pochodząca z „Kolekcji Prywatnej Tymbark”. W dziale „Historia” portalu „tymbark.in” znajdują się inne artykuły i historyczne zdjęcia m.in. z życia tymbarskiego dworu
Piękna karta Tymbarczan
6 sierpnia 1914 r. na rozkaz Józefa Piłsudskiego z krakowskich Oleandrów wyruszyła I Kompania Kadrowa. O godz. 9.45 jej żołnierze obalili słupy graniczne państw zaborczych w Michałowicach i po wyzwoleniu z rąk rosyjskich Słomnik, Miechowa, Jędrzejowa i Chęcin, dotarli 12 sierpnia do Kielc. Kadrówka była pierwszym od powstania styczniowego regularnym oddziałem armii polskiej. Dała początek Legionom Polskim, które swym wysiłkiem zbrojnym w latach I wojny światowej przyczyniły się do odzyskania niepodległości w 1918 r.
Na apel Józefa Piłsudskiego odpowiedzieli również młodzi mieszkańcy Tymbarku należący do 26. Polskiej Drużyny Strzeleckiej. Kilkunastu drużyniaków ze stacji kolejowej w Tymbarku udało się do Oleandrów aby rozpocząć walkę o Wolność Ojczyzny. Chwała bohaterom.
Na zdjęciach p.por. Jan Kordeczka oraz wzmianka z kroniki tymbarskiego Strzelca o tamtych wydarzeniach.
Źródło IPN i kronika tymbarskiego Strzelca.
st.insp. ZS Robert Nowak
Nawiedzenie obrazu Matki Bożej Częstochowskiej w tymbarskiej parafii (1969 rok) – część druga
14 czerwca 1969 r. o godz.18 rozpoczęła się w tymbarskiej parafii uroczystość nawiedzenia obrazu (pustych ram) Matki Bożej Częstochowskiej. Trwała ona dobę. Elementy nawiedzenia: ramy, świeca oraz Ewangeliarz przybyły do Tymbarku z Parafii Góry św.Jana. 15 czerwca, w niedzielę, zostały one przekazane do Parafii Wilkowisko.
Proboszczem w Parafii Tymbark był ks.Teofil Świątek, wikariuszami: ks. Górka Feliks oraz ks. Franciszek Korta. Proboszczem Parafii Góra św.Jana – ks.Aleksander Zapalski. Rekolekcje poprzedzające Nawiedzenie prowadzili księża filipini Olgierd Kokociński oraz Henryk Ostracha. Do Tymbarku na uroczystość przybył biskup tarnowski ks. Jerzy Ablewicz. Byli również księża rodacy: m.in. ks.Michał Kapturkiewicz, ks.Stanisław Smaga, były wikariusz (lata 61-63) ks.Wiesław Bodzioch.
Na uroczystość Nawiedzenia sprawione zostały nowe, dębowe frontowe drzwi do kościoła (wykonał je stolarz Zygmunt Kurczab z Dobrej), komplet szat liturgicznych, maryjnych i nowe gabloty na wota ofiarowane Matce Bożej. Ołtarz polowy (stół) wykonał Józef Duchnik z Tymbarku. Został on później przekazany do kaplicy w Podłopieniu.
IWS
PS. Bardzo proszę osoby, które mają informacje odnośnie tej uroczystości (i oczywiście innych ) o przesyłanie ich na adres mailowy: wilczeksowa.i@gmail.com, abyśmy mogli wspólnie zapisać historię naszych miejscowości.
fotografie z archiwów rodzinnych
120 rocznica urodzin Prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego
3 sierpnia 1901 r. w miejscowości Zuzela nad Bugiem urodził się kard. Stefan Wyszyński, nazywany Prymasem Tysiąclecia.
Beatyfikacja kard. Wyszyńskiego miała się odbyć już w maju ubiegłego roku. Pandemia spowodowała, że uroczystość została odwołana. W 2021 roku kard. Kazimierz Nycz poinformował, że zgodnie z decyzją papieża Franciszka uroczystość beatyfikacji kard. Stefana Wyszyńskiego oraz s. Róży Marii Czackiej odbędzie się 12 września bieżącego roku w Warszawie, o godzinie 12.00.
zdjęcie z archiwów rodzinnych (zostało prawdopodobne zrobione podczas rozpoczęcia nawiedzenia obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, a właściwie pustych ram, w diecezji tarnowskiej).