Tradycyjne wesele

Poniżej przedruk relacji Jana Lacha (rocznik 1917) oraz Jana Liszki (rocznik 1927), jaka została spisana przez Jana Wielka (dyrektora Muzeum Regionalnego Ziemi Limanowskiej ). Relacja ta została opublikowana  w Zeszycie Muzeum Regionalnego Ziemi Limanowskiej Nr 1 (z cyklu Etnografia), wydanym w Limanowej w 1991 roku.  Panowie opisali jak wyglądało tradycyjne wesele w Dobrej.  Jednakże z uwagi na sąsiedztwo można przyjąć, iż wiele elementów u nas  było podobnych. Przykładem to zwyczaj wychodzenia z muzyką przed dom pani młodej, gdy przychodził po nią pan  młody. Lub  tzw.słazy, które były jeszcze praktykowane w latach 70/80 ubiegłego wieku na niejednym weselu w Tymbarku i  w okolicznych miejscowościach. 

IWS

Tradycyjne wesele z Dobrej

Rel. Jana Lacha – ur. 1917 r.
i Jana Liszki – ur. 1927 r.

Gdy dawniej chłopak chciał ożenić się w dalszej miejscowości wysyłał starą, bałkotliwą babę na tzw. przewiady. Kobieta ta opowiadała o położeniu materialnym kawalera, o jego zaletach. Z kolei kawaler później wypytywał się owej kobiety o majątek dziewczyny, urodę. Później szedł do jej domu w odwiedziny z flaszką wódki. Zapytany po drodze przez znajomego o cel swej wędrówki, odpowiadał najczęściej, że idzie kupić krowę. Czasem zabierał z sobą starszego sąsiada lub krewnego.
Gdy przychodzili do mieszkania dziewczyny, to zagabywali gospodarza: ze tez tu pono mocie jałówecke na sprzedaj, może by my kupili. Gospodarz wiedząc o jaką jałówecką chodzi, odpowiadał: jest – moze sie udo.
Następnie częstowano gości jadłem i piciem. Kawaler też wyjmował flaszkę wódki i przedstawiał się.

Właściwe ugodzenie się co do posagu, spłat, itp. następowało w umówionym dniu, przy udziale rodziców z obu stron i innych osób. Nazajutrz narzeczeni szli do proboszcza dać na zapowiedzi. Przez te niedziele co ksiądz ogłaszał zapowiedzi, niektóre narzeczone nie szły do kościoła, by ich nie słyszeć, bo by sie im w przyszłości gorki tłukły.

Na kilka dni przed weselem panna młoda z najbliższą druhną szła prosić wszystkich krewnych i drużbów na wesele, mówiąc: kazali wos tez tu prosić, zebyście tez przyśli. Moiściewy, przyjdźcie tyz. To samo czynił pan młody.

W dzień wesela do wszystkich zaproszonych wysyłano drużbów, którzy częstowali ich wódką, a nawet pomagali się im ubrać, czyszczono buty i ubranie (jeśli oczywiście była tego potrzeba). Gospodarze podawali przekąskę i wódkę. Kiedy byli już gotowi do drogi wychodzili i drużbowie, prowadzili ich śpiewając na całe gardło. Po gości wychodziła przed dom weselny muzyka i wprowadzała ich do domu. Drużbowie usadzali swych gości za stołem i podawali im jedzenie. Kiedy usłyszano, ze pan młody idzie po panią młodą, wszyscy wychodzili przed dom.

Przed domem pani młodej goście z jej strony zagradzali drogę żerdziami. Czasem to ogrodzenie było solidne i goście pana młodego by dojść do domu – musieli okupić się wódką. Gdy weszli do domu pani młodej, rozpoczynały się tańce. Najbliższy zaś drużba szukał pani młodej, która się chowała w stodole, stajni lub nawet czasem w piwnicy.
Szukanie trwało czasem i godzinę. Czasami też wszystkie drużki razem z panną młodą kryły się do ciemnej komórki i najstarszy drużba musiał po ciemku wybrać panią młodą i wyprowadzić ją na światło dzienne. Często wyprowadzał inną, to mówił: ta nie bedzie bo krzywo, ta garbato, ta za mało itp. I tak po kilku próbach wyprowadzał pannę młodą, mówiąc: to bedzie, bo ładna, prosta i gładka.
Po czym zaczynano zbierać się do kościoła. Gdy wychodzili z domu, pani młoda żegnała się z rodzicami, którzy błogosławili parę młodą i wszystkich weselników.

Drużba weselny lub inny z gości śpiewał:

Pobłogosław matko moja,
Bo idziemy do kościoła,
Do kościoła, do Bożego
I do stanu małżeńskiego.

Następnie matka wesela pokrapiała wodą święconą młodą parę i wszystkich weselników.

Młodego Pana do ołtarza prowadziła najbliższa drużka, a młodą panią drużba. Pierwszy starosta wnosił do kościoła różdżkę zrobioną z wierzchołka jodełki, który musiał mieć obowiązkowo pięć wystających rożków. 
Całe drzewko ubrane było mirtem, kwiatami i kolorowymi wstążkami.
Na końce rożków wbijano serki z owczego sera oscypki, mające najczęściej kształt kogutków.
Po ślubie wszyscy wracali do domu, orszak szedł lub jechał ze śpiewem, muzyką i hukaniem. W domu najpierw spożywali obiad: ziemniaki z rosołem, mięso, okraszoną kapustę i krupy z flakami, po czym gości częstowali piwem i wódką.
Wieczorem przychodzili z całej wsi nieproszeni chłopcy, a czasem i dziewczęta. Jest to tzw. słaza. Robili wiele hałasu koło domu, śpiewali, płatali różne psoty. Nieraz zapełniali całą izbę tak, że goście weselni nie zawsze mieli miejsce się bawić. Z tego też powodu często dochodziło do krwawych bijatyk.
Późnym wieczorem zaczynały się tzw. cepiny. Przed obrzędem tym pani młoda chowała się podobnie, jak to miało miejsce przed wyjściem do ślubu. Kiedy ją znaleźli rozpoczynały się tańce.

Najpierw z panią młoda tańczyli po kolei wszyscy drużbowie, śpiewając na jej cześć skomponowane przez siebie przyśpiewki, jak choćby ta:
Nie turbuj sie Maryś, nie bedzies mieć głodu,
Bo Jaś ma w sąsiedzku przegródecko bobu. 

Po tańcach drużbów z panią młodą, tańczyły z nią drużki.

Wesele w Tymbarku, fot.Roman Kapica, zdjęcie z KOLEKCJI PRYWATNEJ TYMBARK

OBW 2022 – 62 razy w ciągu minuty

W ostatnią niedzielę sierpnia na Halę Stumorgową (1000-1100 m), podszczytową polanę Mogielicy (1170 m) bardzo licznie przywędrowali uczestnicy tegorocznej edycji akcji Odkryj Beskid Wyspowy, a także XXII Złazu zainicjowanego przed laty przez pochodzącego ze Słopnic ś. p. księdza Stanisława Wojcieszaka. W imieniu Gospodarzy- Organizatorów uczestników powitał pan Adam Sołtys, wójt gminy Słopnice, zarazem przewodnik PTTK i pasjonat turystyki. Mszę świętą sprawował ksiądz Stanisław Kumięga, proboszcz Parafii pw. Matki Boskiej Częstochowskiej w Słopnicach Górnych i ksiądz Jan Krzyściak, misjonarz posługujący na Filipinach. Muzyką i śpiewem pieśni z repertuaru Białych Górali spotkanie ubogacił Zespół Regionalny „Słopnicki Zbyrcok” pod kierownictwem Elżbiety Curzydło. Na tegorocznym złazie, zgodnie z tradycją wybrano Miss Mogielicy, Strongmena i rozstrzygnięto pozostałe konkursy; szczegóły, jak zawsze na www.odkryjbeskidwyspowy. W przypadku wyboru miss decydowała nie tylko uroda, ale także odpowiedzi na serię pytań o bardzo szerokiej tematyce, natomiast kandydaci na strongmena musieli założyć na ramiona specjalną, dwudziestokilogramową kamizelkę i w ciągu minuty wykonać maksymalną ilość przysiadów. Zwycięzca, turysta z Kielc osiągnął imponujący wynik, bowiem „przysiadł” aż 62 razy w ciągu sześćdziesięciu sekund. A jak on po takim wyczynie zszedł z Mogielicy… no nie wiem. W każdym razie ja, nawet bez balastu, nie podejmuję próby zmierzenia się z tym wynikiem, bo w najbliższą niedzielę wędrujemy na Patryję (763 m) w Paśmie Lubomira (904 m) i Łysiny (891 m), a popołudniu, o godzinie szesnastej, w limanowskim parku rozpocznie się ostatnie wydarzenie w ramach IX Festiwalu Kultury Beskidu Wyspowego „Beskidzkie Rytmy i Smaki”. Będzie smacznie i folkowo, z mocnym akcentem końcowym w wykonaniu zespołu „Góralsi”. A może kiedyś festiwal zawita do Tymbarku?

Z turystycznym pozdrowieniem,                                                                                                                              

 St. Przybylski

zdj. Roland Mielnicki, 

 Facebook OBW

„Ballady i Romanse” Adama Mickiewicza – Narodowe Czytanie w Tymbarku

W piątek, 2 września, w Bibliotece Publicznej w Tymbarku odbyło się Narodowe Czytanie „Ballad i Romansów” Adama Mickiewicza.
W wydarzeniu wzięli udział uczniowie ze wszystkich szkół z terenu Gminy Tymbark.
Narodowe Czytanie przygotowała i poprowadziła pani Ewa Skrzekut. 
Pierwszy utwór – „Romantyczność” odczytał Wójt Gminy Tymbark, Paweł Ptaszek, który objął wydarzenie patronatem. Następnie Przewodnicząca Rady Gminy Tymbark Stanisława Urbańska wraz z panią Ewą Skrzekut i
uczennicą SP Zawadka odczytały utwór „Pierwiosnek”. Następnie uczniowie pozostałych szkół wraz z nauczycielami odczytali „Świteziankę”, „Lilije”, „Pani Twardowska” oraz „Powrót taty”.

Informacja/zdjęcia: UG Tymbark 

Pamięć wiecznie żywa

Młodzież Szkoły Podstawowej w Podłopieniu i Niepublicznej Szkoły Podstawowej w Piekiełku upamiętniła 83. rocznicę wybuchu II wojny światowej. W Piekiełku złożyła znicz i kwiaty pod pomnikiem kapitana Tadeusza Paolone – Lisowskiego oraz odśpiewała hymn narodowy, natomiast uczniowie z Podłopienia zapalili znicz na pomniku ofiar II wojny światowej na cmentarzu parafialnym w Tymbarku. To tragiczne wydarzenie w historii naszego narodu oraz pamięć o obrońcach naszej ojczyzny i pomordowanej ludności cywilnej musi być wiecznie żywa wśród młodego pokolenia mieszkańców naszej lokalnej społeczności.

Robert Nowak

 

Zaproszenie na sobotni spacer historyczny pod tytułem „Śladami II wojny światowej i okupacji niemieckiej po Tymbarku”

W sobotę, 3 września 2022 roku, o godz. 16:00 na Rynku w Tymbarku rozpocznie się spacer „Śladami II wojny światowej i okupacji niemieckiej po Tymbarku”.

Będzie to ostatni w tym sezonie Spacer Historyczny w Powiecie Limanowskim. W Tymbarku uczestnicy poznają dzieje tej miejscowości w czasie II wojny światowej i okupacji niemieckiej. Uczestnicy spaceru zwiedzą między innymi Izbę Pamięci w Bibliotece Publicznej oraz cmentarz parafialny. Omówienie będą losy wybranych postaci z Tymbarku oraz przebieg walk we wrześniu 1939 roku na Ziemi Limanowskiej.

Spacer poprowadzi historyk, regionalista, Karol Wojtas.

Organizatorzy zapraszają do udziału w tym interesującym wydarzeniu!

Spacer Historyczny po Tymbarku – wrzesień 2021

 

 

Historia szkolnictwa w Tymbarku, od II połowy XIX wieku do 1939. Techniczne wyposażenie Szkoły

W poprzednim rozdziale wspomniałem o budowie szkoły pod koniec ubiegłego wieku. W inwentarzu szkolnym. sporządzonym w 1897 r., a więc tuż po oddaniu
obiektu do użytku. Występują działy informujące o wyposażeniu tegoż budynku oraz wyposażeniu nauczyciela.
Inwentarz ten zawiera dwa działy.
Pierwszy „Grunta szkolne” zawiera informacje o realności, w której to posiadanie weszka szkoła. Czytamy: „W roku 1835 ówczesny dziedzic Tymbarku Antoni Migdalski darował na własność szkoły tutejszy grunt zwany: Pasterniki położony w gminie Zamieście Góry obejmujący 2 morgi 277 KW. ( czyli 1 ha 5 a ).
Według orzeczenia organizacyjnego z daty Lwów 12/3 1876, L 2164, czysty dochód z tego gruntu 5 złr wliczony zostaje do dotacji nauczyciela”. Należy dodać,  dochód ten należał do uposażenia każdorazowego kierownika szkoły.

W dalszej części powyższego dokumentu czytamy ” W 1893 gminy konkurencyjne kupiły wraz z ogródkiem od Michała Kordeczki oraz parcele przylegle temuż od Jędrzeja Kapturkiewicza, Floryana Kapturkiewicza, gdzie po zburzeniu starego domu powstał z tegoż ogródek, na którym postawiono stodółkę „

Dział drugi powyższego inwentarza zawiera informacje o budynkach szkolnych.
Szkoła ta oddana do użytku w 1897 r. była jednopiętrowa, murowana, kryta dachówką. Na parterze z jednej strony mieściło się dwupokojowe mieszkanie dla kierownika oraz kuchnia i spiżarka. Na piętro prowadziły schody kamienne. tam też znajdowały się dwie sale oraz jedna, nieduża, salka służąca dla kierownika za kancelarię.
Od wschodniej strony budynku znajdowały się sanitariaty, tak na dole, jak i na piętrze.

Oprócz wymienionego budynku Miejscowa Rada Szkolna dzierżawiła od 1904 r. tzw.Pietrzykówkę dom drewniany pokryty gontem. W nim również mieściły się sale lekcyjne. 
Oprócz budynku szkolnego do uposażenia szkoły należała obora wraz z drewutnią i stodółka, pokryte gontem.
W tych to pomieszczeniach znajdowały się, nie licząc inwentarza, pasze oraz opal dla szkoły. Opału dostarczały lasy dworskie. Gminy Tymbark, Zamieście, Podłopień i Zawadka zobowiązane były drzewo zrąbać i dowieść do szkoły.

Należy dla orientacji dodać, że sale lekcyjne były ubogo wyposażone w sprzęt i pomoce naukowe. Składały się na nie proste ławy szkolne (przewoźne dwu i trzymetrowe), kilka szaf z prostych desek, kilka stołów, siedem krzeseł i trzy tablice stojące.
Do wyposażenia szkoły należy zaliczyć także pomoce dydaktyczne służące bezpośrednio do pracy na lekcji.

Wg zestawienia inwentaryzacyjnego biblioteki z 1912 r. w placówce tej znajdowały się po jednym egzemplarzu: globus, półkula wschodnia, mapy: Galicji, Europy, Austrii, Palestyny. Były podręczniki: do pedagogiki, dydaktyki, higieny, historii powszechnej, historii ziem polskich i ruskich.
W ilości od trzech do pięciu pozycji były: obrazy do nauki poglądowej, botanika, aparaty do fizyki.

Do 1924 roku, a więc wciągu 12 lat, szkoła wzbogaciła się o drugi wieszak dla uczniów, dwie szafy dębowe, 14 stołków, 11 trzymetrowych ławek, dwa orły polskie (wykonane z tektury przez tutejszą nauczycielkę Helenę Krajewską), nową mapę Europy, mapę Polski, tablicę anatomiczną o człowieku, mapę historyczną Polski z portretami królów polskich, nowy globus, 3 podręczniki do historii oraz doświadczenia fizyczne bez przyrządów.

Jak w takim razie kształtowały się koszty w poszczególnych latach, wg zachowanych dokumentów?

W tzw ”Nocie dla kierownika szkoły z 1912 r.” , w której to m.in. czytamy, że:

-za przygotowanie opału na zimę zapłacono aż 144 koron. Wynika z tego, ze gminy nie zawsze należycie wywiązywały się ze swoich powinności.
– za oczyszczenie ubikacji ubikacji zapłacono 20 k,
– za mycie podłogi – 30 ,
– za obsług e szkoły u Urbańskiego dzierżawioną u niego – 20k,
– za obsługę szkoły głównej – 100 k.

W sumie wypłacono 513 koron.

W nieco późniejszym okresie, bo w 1916 roku, koszty wzrosły w związku z wynajęciem jednej sali lekcyjnej u Jana Kapturkiewicza, i tak:-
 – za najem sali – 400 k,
– za opał w sali – 600 k,
– za posprzątanie sal – 100 k,
– za utrzymanie sal – 144 k.
– za podwody (czyli przywożenie) nauczyciela religii – 80 k,
– za prowadzenie metryki szkolnej oraz inne koszty kancelaryjne – 80 k.
– na nieprzewidziane wydatki – 900 k.
Powyższa kwota miała być pokryta przez osoby zobowiązane do utrzymania szkoły tj. Radę Szkoły w Tymbarku (wg obowiązujących przepisów w Galicji).
Rada Rodziców wybierana była spośród przedstawicieli mieszkańców gmin, których dzieci uczęszczały do Szkoły. Przewodniczącym tej Rady był zawsze tymbarski proboszcz lub jego zastępca.

Kiedy kierownikiem siedmioklasowej Szkoły koedukacyjnej został Kazimierz Kierński, Szkoła zaczęła kupować nowe pomoce naukowe za pieniądze uzyskane od zapisów dzieci do szkoły, z urządzanych przedstawień oraz od wielu osób prywatnych.
Do 1930 roku zakupiono kilka map geograficznych, jak półkulę wschodnią i zachodnią, cztery mapy Europy i cztery mapy do historii Polski. Ponadto podręczniki do fizyki, botaniki, teorii literatury, sześć tablic anatomicznych i przyrządy ćwiczeniowe do fizyki.

Na przełomie 1927/28 szkoła wzbogaciła się o nowy budynek o czterech salach, który powstał na miejscu dawnej Pietrzykówki. Powstanie nowych sal lekcyjnych zawdzięcza się przede wszystkim wielu staraniom i zabiegom kierownika Kierońskiego.

W 1932 roku kierownictwo szkoły objął Leon Andrasz (po odejściu Kierowńskiego). On również troszczył się o zaopatrzenie szkoły w liczne pomoce naukowe.
Szkoła została zabezpieczona w pełni w pomoce do fizyki, chemii, w mapy do historii i geografii.
Zakupiono też wiele obrazów do botaniki, przyrody, historii i geografii.
Pomocy dydaktycznych było tyle, że nie było konieczności  przenoszenia ich z jednej sali do drugiej.

Bogusław Sowa (1955 – 2019) 

budynek szkoły w Tymbarku (rok ok.1925 ) – zdjęcie z formie kartki ze zbiorów KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK