SPOTKANIA Z HISTORIĄ – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

DWA ŚWIATY 

 
Obraz wydawać by się mogło bardzo odległy. Powinien ulec całkowitemu zapomnieniu. Cela, gdzieś w mrocznych dziewiętnastowiecznych kazamatach Sybiru. Sybir – nazwa, słowo, na którą pokoleniom naszych przodków ciarki przechodziły po plecach. W jednym miejscu. Wszyscy zakuci w kajdany. Postać stojąca przy oknie. A naprzeciw, współwięźniowie, rodacy. Upojeni, oszołomieni chwilą. Dwa światy. ” Dwa światy ” – jedna ze stron dodatku Tygodnika Ilustrowanego z lat 1911 – 1912 . Dokładnie było to ” premium ” dla prenumeratorów. Obraz autorstwa Konstantego Górskiego ( 1868 – 1934 ) reprodukowany na planszy o wymiarach 29 x 39 cm – ” SYBIR, WIZYE PRZESZŁOŚCI ”  – serja I i II  – oryginały z moich zbiorów. Rodzinna pamiątka, przekazywana z pokolenia na pokolenie.. .
 
 
 Pamiętam, jeszcze jako dziecko, kiedy te obrazy, wraz z dorosłymi mogliśmy przeglądać, podziwiać. To były przeważnie święta, rodzinne spotkania, jakieś bardzo ważne chwile, które wyraźnie utkwiły w pamięci. Aż dziw, że to przetrwało w tak dobrym stanie przez tyle lat. Wojny, niemiecka okupacja a później czasy komuny. Pamiętam, kiedy rodzice, starsi, pochylali się nad tymi obrazami. Były przy tym wymowne skinienia głowy i tylko jedno słowo. Jedno słowo – popatrz. Nie musieli nic więcej mówić. Te obrazy mówiły same za siebie. 
 
Dzisiaj tylko jedna karta Konstantego Górskiego z wizji Sybiru, wspomnień katorgi i męczeństwa czasów zaborów. Patrzę na ten obraz tak samo jak przed laty, kiedy byłem jeszcze dzieckiem. Być może z dziecięcą naiwnością. Stoję zawsze przy tej postaci pod oknem i zadaję sobie pytanie. Dlaczego, dlaczego tak musi być, że są dwa światy. Dlaczego ta odwieczna klątwa musi na nas tak ciążyć. Dlaczego są dwa światy …  ” Dwa światy ” – Konstanty Górski – premium Tygodnika Illustrowanego – ” Sybir, wizye przeszłości ” Serya II 1912 – zbiory własne Kolekcja Prywatna Tymbark w Tymbarku.

SPOTKANIA Z HISTORIĄ – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

 
 
 

SPOTKANIA Z HISTORIĄ – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

GONIEC KRAKOWSKI 

 
“Goniec Krakowski ” – ten wydawany w latach 1939 – 1945 – niemiecki gadzinowy polskojęzyczny dziennik informacyjno-propagandowy, całkowicie kontrolowany przez władze okupacyjne Generalnego Gubernatorstwa. Kolportowany w Dystrykcie Krakowskim – ukazywał się od października 1939 do stycznia 1945. Tak brzmi leksykonowa definicja tego co zachowało się do dzisiaj w moich zbiorach w Tymbarku. Obok fotografii i dokumentów, gazety czasów wojny, trudnych, okupacyjnych lat. Oryginały zachowane w doskonałym stanie.
 
 Te kilka gazet, które mam rozłożone tu u siebie w Tymbarku dzisiaj przed sobą, to nic innego jak tylko narzędzie niemieckiego ogłupiania, odwracania uwagi, propagandowa gadzinówka, przepraszam, szmatławiec. Szwabskie gadanie – to przecież z lat wojny i niemieckiej okupacji pochodzi jedna z wersji tego powiedzenia. Coś tam o froncie wschodnim, o Francji, której obywatele mają się dobrze, pomimo wojennej rzeczywistości. Gdzieś tylko kłuje w oczy informacja o obowiązujących godzinach zaciemnienia. Zarządzenie o zaciemnianiu źródeł światła weszło w życie na terenie Generalnego Gubernatorstwa pod koniec czerwca 1941 roku. Niestosowanie się do tego rozporządzenia, nawet przez zwykłe niedopatrzenie, groziło aresztowaniem i karą śmierci.
 
Numer z września 1942 roku. Na jednej ze stron artykuł o Ziemi Limanowskiej – “Rolnicze uprzemysłowienie Limanowszczyzny “.  Wartość, jako archiwalia z epoki, bardzo cenna. Hodowla rasy czerwonej,  trudności uprawy w górskim terenie. Podpisane nic nie mówiącym inicjałem. Dużo miejsca zajmuje Górska Szkoła Rolnicza w Łososinie Górnej. I tu pozwolę sobie zwrócić na tę kwestię uwagę, gdyż ma związek z naszą historią, dokładnie z okresem tworzenia się Owocarni w Tymbarku. Pokazane w poprzednim spotkaniu wojenne dokumenty z moich zbiorów właśnie tego dotyczą. W roku 1939  Górska Szkoła w Łososinie obchodziła dziesięciolecie swojego istnienia. Efektem jej działalności a szczególnie dzięki poczynaniom Józefa Marka, jeszcze przed wojną w Tymbarku zaczęły powstawać pierwsze zręby naszej Owocarni. Paradoksalnie i wbrew często powtarzanym nieprawdziwym dywagacjom, wojna nie przeszkodziła w budowie istniejącej do dzisiaj najstarszej części Owocarni w Tymbarku i jej funkcjonowaniu.  W roku wydania tego numeru “Gońca Krakowskiego”, który dzisiaj przeglądamy, w roku 1942 Owocarnia w Tymbarku działała. Dowody na to mogliśmy zobaczyć przeglądając poprzednio moje fotografie i dokumenty czasów wojny. Do nich śmiało można dołożyć te gazety z lat II Wojny Światowej Oryginalne egzemplarze, które dotarły do Tymbarku w Generalnym Gubernatorstwie w Dystrykcie Krakowskim w czasie niemieckiej okupacji. I pozostały tu u nas do dzisiaj. Ta sterta gazet, część moich zbiorów, to świadectwa czasów wojny. 

SPOTKANIA Z HISTORIĄ – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

SPOTKANIA Z HISTORIĄ – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

DOKUMENTY CZASÓW WOJNY

 
Zachowały się, przetrwały i są świadectwem minionego czasu. Oryginały, dokumenty z okresu okrutnej wojny i niemieckiej okupacji. Pozwalam sobie w naszych spotkaniach z historią pokazać część moich zbiorów dotyczących Tymbarku z lat II Wojny Światowej.  Fotografie są jednymi z cenniejszych dokumentów. Proszę tylko spojrzeć na zdjęcie z 1942 roku. Powstające, będące jeszcze w budowie pierwsze budynki Owocarni w Tymbarku. Fotografia z epoki, formatu pocztówkowego, sygnowana na odwrocie opisem i datą. Dzisiejszy zakładowy biurowiec, jak widać z czasem niejako wchłonął pierwszy owocarski budynek powstały jeszcze przed wojną ( 1937 – 1938 ) a rozbudowywany w latach 1940 – 1942. Owocarnia w Tymbarku w czasie niemieckiej okupacji była jedną z głównych placówek ruchu oporu na Ziemi Limanowskiej.
 
“Statut Podhalańskiej Spółdzielni Owocarsko-Warzywniczej w Tymbarku z odpowiedzialnością udziałami ” z 1941 roku. Niezwykły, historyczny artefakt, oryginał zachowany w doskonałym stanie. Statut naszej Owocarni z lat niemieckiej okupacji. Zmienił poprzednią nazwę ” Podhalańskiej Spółdzielni Owocarskiej w Tymbarku ” oraz niektóre przepisy, co w praktyce oznaczało bezwzględne stosowanie się do rozporządzeń Generalnego Gubernatorstwa. Piętnaście, zapisanych drobnym drukiem stron o wymiarach 12,5 x 19 cm w szarej broszurowej oprawie.
 
Co najmniej dziwnie brzmi określenie tego co widoczne jest na zdjęciach poniżej. Fałszywe, oryginalne dokumenty. Lub na odwrót, oryginały sfałszowanych dokumentów. Jak zwał tak zwał.  Potwierdzenie tego o czym mówi historia Owocarni w Tymbarku, Józefa Marka i wielu innych. Proszę tylko spojrzeć. Autentyczne ” lewe” dokumenty, wystawione dla osoby wysiedlonej gdzieś z Polski, w celu uzyskania możliwości ubezpieczenia i dostępu do leczenia. Materiał na całą opowieść, tu tylko część dokumentów z czasów okupacji. Ten pan nawet Owocarni na oczy nie widział. Niestety wojny nie przeżył. Pozostały papiery o których wspominają dzieje Owocarni w Tymbarku. Konspiracja, ruch oporu i otwartość na każdego, kto tylko pomocy potrzebował. Zaświadczenie o zatrudnieniu i Legitymacja Ubezpieczeniowa z pieczęciami naszej Owocarni z lat 1942 – 1943 i Ubezpieczalni Społecznej w Nowym Sączu ( Neu-Sandez).
 
Fotografia winiarni. Najwcześniejsza, wykonana prawdopodobnie przez żołnierzy niemieckich. Odnaleziona na Śląsku, na giełdzie kolekcjonerskiej w Gliwicach. Na odwrocie opis długopisem, późniejszy już powojenny, w języku czeskim ( więcej patrz / szukaj pod hasłem: Czesi  Słowacy w armii niemieckiej ). Dymiący tu komin górował nad zabudowaniami Owocarni w Tymbarku jeszcze w latach 70-tych XX wieku. Był na samym początku elementem między innymi instalacji maszyn parowych napędzających urządzenia. Elektryfikacja w Tymbarku to dopiero lata pięćdziesiąte. Niezwykle cenna, pamiątkowa fotografia.
 
Kenkarty z Tymbarku. Kennkarte, karta rozpoznawcza – dokument tożsamości wydawany przez okupacyjne władze niemieckie Generalnego Gubernatorstwa. Gminne i wójtowskie pieczęcie z podpisem  Władysława Kuca ( patrz ofiary II Wojny z Tymbarku – Władysław Kuc – zamach na Mullera ).  Data ważności dokumentów aż do 1948 roku. Dowód na to, że niemieccy zbrodniarze planowali swoje panowanie na wiele lat. Dokumenty czasów wojny. Hitlerowskie pieczęcie na fotografiach mieszkańców Tymbarku i odciski palców są nad wyraz wymowne. Pozostały i są dokumentem. 
 
Korespondencja z czasów okupacji z moich zbiorów. Filatelistyczne walory GG,  Obok pieczęcie poczty Tymbark. Niezwykła jest pocztówka, jeszcze z przedwojennego nakładu Stanisława Pyrcia z Tymbarku. Nasze stemple z Tymbarku, pieczęć z Limanowej z oznaczeniem Dystryktu Krakowskiego  ( Distrikt Krakau ), znaczek z portretem Hitlera. Karta nadana w Tymbarku, pocztówka adresowana na Tymbark, koperta z zachowanym do dzisiaj listem ze Lwowa ( Lemberg – Tymbark ). Odcinki z przekazów pocztowych z lat II Wojny Światowej. Okupacyjne pamiątki. 
Minęła już 75 rocznica zakończenia II Wojny Światowej i niemieckiej okupacji. Rocznica, a nie tak jak próbuje ją nazywać dniem zwycięstwa wroga nam nacja. Koniec wojny to de facto w naszej historii początek żałoby. Opłakiwania ofiar zbrodni i ludobójstwa, których sprawcami byli na równi niemieccy naziści jak i sowieccy żołdacy.  II Wojna Światowa naznaczyła swoje okrutne piętno w historii Polski na zawsze. Tragedia ostatniej wojny, Polski i Polaków, całego narodu, naszych rodzin i często bezimienne groby nie mogą być zapomniane. To pokazanie niewielkiej części moich zbiorów niech będzie tylko przyczynkiem do zachowania  historycznej pamięci, którą jesteśmy winni tym co byli przed nami. Z wielką atencją podchodzę do tych wojennych dokumentów. Niektóre z nich to rodzinne pamiątki, stąd i pewnie emocje. Przez to czasem zapomnienie wyłączenia lampy, ale dzięki temu całkiem ciemna i szara rzeczywistość lat okupacji zda się być nieco jaśniejsza. Stąd te tak rozświetlone piękne stare fotografie naszej Owocarni, bezdyskusyjnie symbolu Tymbarku, który promieniuje swym blaskiem już tyle lat. Tak na dobre Owocarnia powstawała wbrew wszystkiemu w latach wojny. Tak, jak wbrew wszystkiemu czerwone maki kwitły swego czasu na zboczach klasztornego wzgórza we Włoszech. Wbrew wszystkiemu. Wbrew wszystkiemu pamięć o wojnie przetrwała.

SPOTKANIA Z HISTORIĄ – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

SPOTKANIA Z HISTORIĄ – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

KSIĄŻKA Z WADOWIC  

 
W takim dniu nie  może być inna. Tylko stąd, gdzie wszystko się zaczęło. Życie, szkoła, teatr i kapłaństwo. Książka z Wadowic. Jedyna w swoim  rodzaju. Egzemplarz, którego na próżno szukać w najznamienitszych bibliotekach. Jest  też inna. Stara i niepozorna, z tym że tytuł równie wymowny. ” Przykłady z życia zacnych ludzi “.  W moich zbiorach w Tymbarku od wielu lat. Oprócz druku, strona tytułowa sygnowana pieczęcią drukarni i księgarni w Wadowicach. Wydawniczy, bibliofilski rarytasik z 1886 roku. Napisał Józef z Bochni – Józef Chmielewski ( 1842 – 1900 ) pisarz, ludowy nauczyciel, działacz oświatowy.
 
Nieco później, dokładnie sto lat temu w Wadowicach rozpoczęło się pisanie innej księgi. Jej kolejne karty to życie Karola Wojtyły. Największego z Wielkich. Świętego Jana Pawła II – naszego Papieża Polaka. Nawet nie śmiem próbować się mierzyć z Jego księgą życia . Jedynie z tytułu mojej starej książki z Wadowic wezmę jedno słowo, które godnie określa Jana Pawła. Syn zacnych Rodziców. Zacny uczeń, student, zacny ksiądz kapłan, biskup. Zacny Papież Polak. Zacny Święty Jan Paweł Wielki. Żeby tak naprawdę zrozumieć, co znaczy słowo zacny, trzeba zagłębić się w Jego nauczanie. ” Przykłady z życia zacnych ludzi – na pożytek ludu ”  – to jedna z książek z Wadowic. Pewnie Karol Wojtyła ją czytał. Może była u Niego w domu, w szkole, bibliotece. Pozwolę sobie pokazać kilka jej kart, bo doprawdy warto.
 
Jest w tej książce między innymi o księdzu, o miłości bliźniego, jest o historii, Polsce, domu. Jest też o obraźniku. Trochę mało zrozumiałe określenie. Jest tak czasem, że trzeba dobrze się wczytać, nawet to czytanie powtórzyć, żeby dobrze zrozumieć co tak naprawdę w tekście jest napisane. W starej książce z Wadowic jest o obraźniku, który obrazy pokazywał. Jeszcze raz po kolei. Nasza historia, Polski Dom, obraz. Jakże prorocza okazuje się być ta stara książka z Wadowic. Jan Paweł II pokazał nam obraz Boga, wiary, życia i miłości. Pozostawił nam swój obraz i zobowiązanie, żeby go dobrze chronić. W wzajemności możemy być pewni, że odwdzięczy się nam tym samym. I tutaj z mojej strony odrobina prywatności. Niewielki obrazek, który dostałem od jednego z naszych tymbarskich księży w czasie kolędy. Jan Paweł II jeszcze wtenczas Błogosławiony – pogodny, zda się uśmiechać. Mój Papież, który teraz pomiędzy wieloma tomami, pilnuje mi moich książek. W takim dniu nie można o tym nie wspomnieć.
 
 
Książki mają to do siebie, że największą ich wartością jest to co w nich jest zapisane. Szara, broszurowa okładka może skrywać w swym wnętrzu porównywalne skarby co i błyszczące blaskiem złota drogocenne oprawy. W księdze życia Karola Wojtyły, którą historia zaczęła pisać w Wadowicach równe sto lat temu jest wszystko.Jest miejsce urodzenia, powołanie, kapłaństwo, Wielki Pontyfikat. Jest odejście do Domu Ojca i Świętość. Gdzieś wcześniej po drodze słowa ” .. Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi.Tej ziemi! “.  Jest Agca, zamach i przebaczenie.  ” To jest moja Matka, ta Ojczyzna ! “… jest okno papieskie na Franciszkańskiej, lekcja geografii w Starym Sączu,  kremówki po maturze i … Totus Tuus. Najwięcej stron tej księgi to nauczanie, encykliki, homilie. Miłosierdzie, Dekalog , Bóg, Chrystus, Maryja. Jest taka książka. Pozostawił ją nam Święty Jan Paweł Wielki. Można się w niej zaczytywać. Jak się czegoś od razu nie zrozumie, czytać po wielokroć. Mam ją u siebie. Ta książka z Wadowic jest bardzo wartościowa.

SPOTKANIA Z HISTORIĄ – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

 
 

SPOTKANIA Z HISTORIĄ – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

WIZYTA

Przy łóżku chorego pochylona postać lekarza. Scena, rysunek raczej niespotykany. Niezwykły artefakt z naszej historii. Na jednej z kart starego szkicownika, o którym już kiedyś w spotkaniach o historii Tymbarku było wspomnienie, obrazek z dawnych lat. Było to w 1946 roku. Na piechotę, ścieżką po nocy, z pomocą przybył jedyny ordynujący wówczas w Tymbarku lekarz. Doktor Wroniewicz na wizycie. A szkicownik to zeszyt druków jeszcze z czasów okupacji. Poświadczenia dostawy mleka do naszej tymbarskiej mleczarni. Jedyny taki szkicownik. Jedyny taki rysunek. Wizyta lekarza upamiętniona w sztuce plastycznej. Być może amatorszczyzna. Dla mnie rzecz o niezwykłej, sentymentalnej wartości. Dawne dzieje, dawne czasy. Pamiątka. 
 
SPOTKANIA Z HISTORIĄ – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK 
 
 
 

TYMBARK NA STAREJ FOTOGRAFII – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

SPÓŁDZIELNIA ZDROWIA  

 
Dwie niewielkie fotografie z 1945 roku. Zdjęcia niezwykłej wartości. Wejście, schody, od południowej strony do dworu Zofii Turskiej. Tam zaraz po zakończeniu wojny, nowa, sowiecka ( tfu) władza ludowa, ulokowała Spółdzielnię Zdrowia. Taki szyld widnieje na fotografii, trochę w półcieniu, pod okapem wejścia. Spółdzielnia Zdrowia w Tymbarku z Odpowiednimi Udziałami. W takiej właśnie formule, jeszcze od przedwojnia, funkcjonowały wówczas spółdzielnie. Teraz moglibyśmy powiedzieć, że to pierwszy Ośrodek, Przychodnia Zdrowia w Tymbarku. Pierwszym powojennym lekarzem w Tymbarku był kresowiak o nazwisku Wroniewicz. We wspomnieniach najstarszych mieszkańców, człowiek bardzo uczynny. Jeżeli można, w spotkaniach z historią, pokażę niezwykłą pamiątkę związaną z osobą tego doktora. Dzisiaj na starych fotografiach, Spółdzielnia Zdrowia w Tymbarku w otulonym dzikim winem dworku. 
 

SPOTKANIA Z HISTORIĄ – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

ZE STAREGO SEKRETNIKA 

 
Dlaczego ten obrazek, dzisiaj w Niedzielę Miłosierdzia Bożego, jest zrozumiałe. Cała reszta, a już zapewne to, co widać na kolejnych fotografiach, nie jest już tak oczywiste. I cokolwiek by nie powiedzieć, brzmi także niewiarygodnie opowieść o tym, że ta stara fotografia, obrazek Faustyny, znalazła się tu u nas w Tymbarku, przez przypadek. Było zaskoczenie, zdziwienie. Po chwili radość i coś, czego słowami opisać za bardzo się nie da.
 
Na aukcji antykwarycznej został wystawiony kalendarzyk. Cymesik, perełka. W skórze, mosiężne okucia, jednym słowem kolekcjonerski rarytas. Sygnatura Hawełki i Pałac Spiski w Krakowie. XIX wiek, wiedeńskie, polskojęzyczne wydanie z galicyjskich czasów. Nie można było takiej okazji przepuścić. I jakież zaskoczenie. Tego w katalogu w opisie nie było. Z tyłu maleńki, wyłożony eksluzywnym materiałem sekretnik, gdzie skórkowe oblamówki mają niecały milimetr szerokości. Arcydzieło sztuki introligatorskiej. A tam, w jednej z zakładek, co od razu widoczne nie było, maleńki obrazek. Ktoś w miniaturowym kalendarzyku nosił wizerunek Faustyny.
 
 
Jaka jest wielkość tego co pozwalam sobie dzisiaj pokazać, jest porównanie do rozmiarów zwykłej zapałki. Kalendarzyk ma 35 na 50 milimetrów. Obrazek 24 na 32 milimetrów. Jeden z pierwszych z czasów szerzenia się kultu Miłosierdzia Bożego. Jakim zrządzeniem losu, Siostra Faustyna, taki jeszcze obraz przyszłej świętej przedstawia ta miniatura, znalazła się w starym kalendarzyku, pozostanie zapewne tajemnicą. Być może to, że z Krakowa. Natomiast wartość, tego co znalazło się w sekretniku tego kalendarzyka, jest nie do ocenienia. Czy to przypadek ?
Czy nawet to, że zwykłym aparatem udaje się pokazać tak mały obrazek na tle zapałek, to jest przypadek. Czy wiele innych zdarzeń nie należy zawdzięczać sile Miłosierdzia Bożego. Maleńki obrazek siostry Faustyny trafił do Tymbarku kilka lat temu. Apostołka Miłosierdzia Bożego, tak jest na nim napisane. Na dużo większym obrazie, dzięki mistycznej wizji Faustyny możemy przeczytać, Jezu ufam Tobie. Stał się znany wiele lat później. Jego przesłanie jest ponadczasowe.
 
Być może, szczególnie dzisiaj, należy z przekonaniem powiedzieć, Jezu, ufam Tobie. Tak jak Faustyna. Siostra z maleńkiego obrazka ukrytego w starym sekretniku w Tymbarku.

SPOTKANIA Z HISTORIĄ – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

SPOTKANIA Z HISTORIĄ – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

 MATKA BOSKA PŁACZĄCA  

 
 
Matka Boska Płacząca. Matka Boska Cierpiąca. Matka Boska Bolesna. Po policzku Maryi spływa łza. Oczy ma wzniesione ku górze, do nieba. Załamane wymownie ręce dopełniają całości tego obrazu. Szarego, bez żadnych upiększeń. Tyś, która współcierpiała, Matko Bolesna … przychodzą na myśl słowa modlitwy. Szczególnie dzisiaj, w Wielki Piątek. Obraz Maryi i modlitwa. 
 
 
Tak naprawdę, tak jak to widać, jest to obrazek. Wysunięty gdzieś spomiędzy stron Drogi Krzyżowej starego modlitewnika. Niewielki, skromny.  Obrazek niezwykły. Bezcenna, historyczna pamiątka z 1938 roku. Obrazek prymicyjny księdza Kazimierza Filipiaka ( 1910 – 1992 ). Księdza z Tymbarku, który zapisał się na kartach naszej historii, Kresów, historii Polski, jako ten, który uratował Matkę Bożą Łaskawą ze Stanisławowa.
 
 
Duszpasterz polskich Ormian. Wielki czciciel Maryi. Dla Niej poświęcił swoje życie, wiele lat tułaczki i upokorzeń. Zawsze z Maryją, tak jak i na widocznej poniżej fotografii z końca lat pięćdziesiątych, razem z rodakami z Tymbarku. Ksiądz, na którego prymicyjnym obrazku jest Matka Boska. Bolesna, cierpiąca, płacząca.
 
 
Dzisiaj ten obrazek leży przede mną, na stole, tu u nas w Tymbarku. W domu, ciszy, samotnie, szeptana przed nim modlitwa. Nie można inaczej. Mały obrazek musi zastąpić wszystko. I o dziwo. Na obrazku, na który wcześniej patrzyłem tyle razy, dzisiaj w tak trudnych chwilach, widać o wiele więcej.  Patrzę na niego i widzę, że dzisiaj 10 kwietnia, Matka Boska płacze. Dzisiaj, w czasie śmiertelnej zarazy, Matka Boska cierpi razem z nami. Dzisiaj, w Wielki Piątek, Matka Boska boleje pod Krzyżem. 

                                SPOTKANIA Z HISTORIĄ – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

 
 
 
 
 
 
 
5 załączników

SPOTKANIA Z HISTORIĄ – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

 O S P  TYMBARK
część druga

 
Żarty się skończyły. Jak nigdy wcześniej, to wyrażenie jest dzisiaj jak najbardziej na miejscu. Dotyczy to również tej fotografii, którą mamy sposobność jeszcze raz zobaczyć. Nasi ojcowie, dziadkowie, sąsiedzi, znajomi. Strażacy ochotnicy sprzed lat. Niektórzy już dawno odeszli na wieczną wartę. Tylko nieliczni spośród tej drużyny z fotografii szczęśliwie są jeszcze z nami. Pozwolę sobie przypomnieć z nazwiska tych panów, którzy tworzyli naszą strażacką historię. Sztandar trzyma pan Jan Wątroba, po jego lewej pan Jan Natonek. Po prawo pan Kazimierz Urbański, dalej w górnym rzędzie pan Edward Sobczak, pan Jan Ligas i pan Mieczysław Kapturkiewicz, który i dzisiaj może nam opowiedzieć, jak to naprawdę z tą fotografią było. Panowie Bubula Bolesław i Stanisław.  Na końcu i w środku z tyłu, dla mnie niestety NN.  U dołu panowie Smaga, pan Władysław w starym przedwojennym hełmie. Pan Jan Hładkulik i panowie Jan Urbański i Józef Urbański. Pomiędzy nimi pan Marian Smaga, który też może coś dodać, powiedzmy na temat, gdzie ta fotografia została zrobiona. Na odwrocie jest data 56 r.  i pieczątka, co ciekawe, fotografa z Zakopanego.
 
 
 
Oprócz tej fotografii, z lat pięćdziesiątych zachował się jeszcze w moich zbiorach stary strażacki kalendarz na 1952 rok. Ponury tak jak i tamte lata stalinowskiego reżimu. Komunistyczna, wszechobecna propaganda nie odpuściła nawet, narzucanym z góry, strażackim kalendarzom. ” Chronimy zdobycze Planu Sześcioletniego przed pożarami ” – stoi jak byk na tym dawnym druku. Świadectwo, dokument, szczęśliwie minionej już epoki. U dołu lekko zatarta pieczęć Straży Pożarnej w Tymbarku. 
 
 

SPOTKANIA Z HISTORIĄ – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

O S P   TYMBARK

 część pierwsza

Niezwykła sensacja, rewelacja, wręcz epokowe odkrycie. Po latach odnalazła się oryginalna fotografia druhów z OSP Tymbark. Uznana za zaginioną odeszła w zapomnienie. Nikt przez lata nawet nie wspominał, że taka fotografia została kiedyś wykonana. Gdzieś na stronach historii naszej Gminy można by i było odnaleźć jej reprodukcję, ale taką jakoś niewyraźną, trudno dopatrzyć się tam jakichś drobiazgów czy też szczegółów. Aż tu nagle, proszę tylko spojrzeć. Jest, istnieje. Niewyobrażalnie pamiątkowa fotografia. Wszyscy jak jeden mąż. Ramię w ramię. Dosłownie wierzyć się nie chce, że to możliwe. Że tak można. Drużyna OSP w Tymbarku bez odznaczeń. Bez orderów, medali, sznurów i dystynkcji. Patrzy się na to i aż ciarki przechodzą. Samo się ciśnie, żeby powiedzieć, jak to wygląda. Boże kochany, jak to wygląda … 
 
 
Jak to możliwe, jak to się stało, żeby wszyscy tak normalnie prawie w jednakowych mundurach. I jeszcze na domiar wszystkiego, większość druhów na tej fotografii jest uśmiechnięta. Chcąc to wyjaśnić musimy się cofnąć do czasu, kiedy to dziwne zdjęcie zostało wykonane. Na odwrocie jest datowanie. Był to 1956 rok. Wszyscy chcieli się wykazać, w przypadku alarmu rwali się do akcji. I tu pojawiał się problem. Podjęto go w burzliwej dyskusji na zebraniu w remizie. Wszyscy, bez wyjątku winni mieć jednakowe szanse w wyścigu do bojowego wozu, do drabiny, do sikawki. A tu co. Ci najbardziej zasłużeni byli pokrzywdzeni. Ordery i medale ciążyły. Karki sztywniały od wypinania piersi do odznaczeń. Z czasem kręgosłupy od tego całkiem zdrętwiały i stały się nieczułe. Na to zgody dłużej już być nie mogło. Podjęto uchwałę. Jednogłośnie. Wszyscy zdejmują odznaczenia. Jak powiedziano tak uczyniono.
 
 
 
Sporządzono odpowiedni protokół i pstryknięto zdjęcie dla pamięci potomnych. Wszyscy od tego momentu żyli w zgodzie i zadowoleniu. Minęły lata. Co stało się dalej ciężko powiedzieć. Co się stało z odznaczeniami i medalami. Gdzie ich teraz po latach szukać. Gdzie je można zobaczyć. Trudne pytania i jeszcze trudniejsza odpowiedź. Dobrze zatem, że zachowała się ta stara fotografia. Przynajmniej coś, choć dziwne i nie do pomyślenia. No i trzeba dodać jeszcze, że zachował się wspomniany wcześniej, pisany strażacki protokół. Całość jest dość zawiła i obszerna, tak że pozwolę sobie przytoczyć jedynie jego w skrócie ostatni punkt.
 
A brzmi on mniej więcej tak – Należy czytać tylko 1 kwietnia. Nawet w trudnych i ciężkich czasach !!!
 
Ciąg dalszy nastąpi